Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko… Łk 10,33
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»
Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?»
On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył».
Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»
Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.
Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!»
Ewangelia z komentarzem. Pierwszy, którego dotyka nasze cierpienieGdy go zobaczył, wzruszył się głęboko… Łk 10,33
Oczywistą interpretacją przypowieści o miłosiernym Samarytaninie jest odczytanie jej w wymiarze etycznym. Widząc człowieka potrzebującego, powinniśmy przyjść mu z pomocą, niezależnie od tego, kim jest. Ale Jezus w tej przypowieści nie tylko chce nas pouczyć. To On sam ukrywa się, a jednocześnie odsłania w postaci dobrego Samarytanina. Już raz Łukasz użył tych samych greckich słów oznaczających „wzruszył się głęboko”, gdy Jezus zobaczył pogrzeb młodzieńca z Nain. Chce nam tym samym uświadomić, że pierwszym, którego naprawdę głęboko dotyka nasze cierpienie, jest Jezus. On nie mija nas obojętnie, ale z największą troską i czułością bierze nas na ręce i leczy swoją miłością.