Myśl wyrachowana: Kto nie akceptuje zasad natury, staje się misjonarzem wynaturzenia.
Do 2023 roku zakaz polowań, w tym wędkarstwa, zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach i delfinariach. Potem zakaz otwierania nowych hodowli. Potem zakaz badań z udziałem zwierząt. Do 2040 – całkowity zakaz hodowli zwierząt.
Taki plan ogłosiła europosłanka Sylwia Spurek. Byłej zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich sekunduje rosnąca liczba współwyznawców nieformalnej religii, jaką staje się weganizm. Tam nie chodzi o sposób odżywiania. Tam idzie o całościową wizję świata, w której człowiek jest największym szkodnikiem i zagrożeniem dla planety. Dlatego musi się „nawrócić”. I to z tego powodu rzesza „nawróconych” praktykuje codzienną surową ascezę, odmawiając sobie właściwego człowiekowi pokarmu. Na razie sobie – ale postulaty wegańskich działaczy coraz wyraźniej zmierzają w kierunku zmuszenia wszystkich ludzi do jedzenia tylko tego, na co oni pozwolą.
„Wszyscy jesteśmy zwierzętami!” – wołała pani Spurek na Marszu Wyzwolenia Zwierząt, domagając się przyznania zwierzętom praw powszechnych. Wszystkie one zatem mają być wolne od „poniżającego traktowania” i „przymusowej pracy”. Mają przestać być „zabijane, zjadane i wykorzystywane przez ludzi”. Klatki mają być puste, bo zwierząt nie wolno więzić. Nie wolno zabierać krowom mleka, kurom jajek, pszczołom miodu. „Chodzi o to, żeby cały przemysł mięsny, jajczarski i mleczarski odesłać do historii” – oświadczyła eurodeputowana.
Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby zrealizować choćby jeden z powyższych postulatów. Na przykład zakaz więzienia zwierząt. Znaczyłoby to, że nie możemy przetrzymywać psa czy kota w domu, bo ma „prawa” i może sobie łazić, gdzie chce. W praktyce byłyby to zwierzęta niczyje. Kto miałby je karmić? Gdzie miałyby przebywać? Mnożyłyby się w sposób niekontrolowany, bo aborcja jest wyłącznym „prawem człowieka”.
Inna sprawa, że skoro zwierząt nie wolno ruszyć, to dlaczego wolno rośliny? To też żywe stworzenia. Weganie, jesteście niekonsekwentni. Powinniście jeść jedynie minerały i plastik.
Świat tak jest ustawiony, że organizmy się wzajemnie potrzebują, i to raczej nie po to, żeby się podziwiać, tylko żeby się sobą żywić.
Podobno trwają próby nauczenia psów i kotów jedzenia sojowych papek zamiast mięsa, ale prędzej te biedne zwierzaki zjedzą swoich nauczycieli niż zasmakują w tych ideologicznych potrawach.
Prawda jest taka, że żyjemy dzięki temu, co zabijamy. I to jest normalne. I to jest dobre. Ważne, żeby we wszystkim pozostać człowiekiem, czyli traktować przyrodę w sposób humanitarny.
Można, w imię oszalałego mesjanizmu, narzucić ludziom nową „moralność”, wynikającą z buntu wobec natury, ale skutkiem będzie powszechna katastrofa.Fikcja? Ludzkość przerabiała już podobne „fikcje”, które wskutek obsesji jednostek stawały się koszmarem wszystkich.