Na wybrzeżu w New Jersey zginął Keith Pinto. Został rażony piorunem na plaży, na której pracował. Ratownik miał 19 lat.
O wydarzeniu opowiedzieli dziennikarzom "New York Timesa" kąpiący się ludzie. Według ich relacji, burza rozpętała się nagle, tak że ludzie nie zdążyli się schronić. Piorun uderzył znienacka w grupę osób, w tym w młodego ratownika, który obserwował kąpiących się ludzi.
"To było tak, jakby wybuchła bomba. Widzieliśmy młodego mężczyznę, który spadł z krzesełka ratownika, a potem osoby, które usiłowały go reanimować. Czuć było swąd spalonych włosów" - opowiadał jeden z turystów.
"19-latek został przewieziony natychmiast do szpitala, ale nic już nie można było dla niego zrobić" - relacjonuje włoski "Il Fatto Quotidiano". "Siedem pozostałych osób jest hospitalizowanych z powodu odniesionych ran, ale ich stan nie jest ciężki. Lokalna policja wszczęła śledztwo, by wyjaśnić, czy ktoś nie ponosi ewentualnej odpowiedzialności za tę tragedię".