Pięciocentymetrowy guz krtani siostry zakonnej zniknął. Przygnieciona belką huśtawki dziewczynka odzyskała zdrowie. To one 12 września poniosą w beatyfikacyjnej procesji relikwie niezwykłych orędowników.
- Karolina nie mogła pamiętać długiego leczenia. Lekarze dawali nadzieję na poprawę w perspektywie roku, tymczasem ona opuściła szpital po dwóch miesiącach! Byłyśmy w tym czasie świadkami rodzinnego dramatu, widzieliśmy przejęcie s. Agnes. Z tym większą radością przyjęliśmy wieści o poprawie, wybudzeniu ze śpiączki. Karolina wracała do życia jak burza, zadziwiając personel Centrum Zdrowia Dziecka. W tym czasie złożone w Watykanie positio czekało na ocenę teologów. Czułyśmy, że Pan Bóg przygotowuje dla nas niespodziankę. Takim wielkim darem, które umożliwia wyniesienie matki Elżbiety Róży Czackiej na ołtarze jest właśnie uzdrowienie Karoliny - cieszy się s. Radosława Podgórska, franciszkanka służebnica krzyża.
- Cud jest konieczny w procesie beatyfikacyjnym. Nie chodzi o uleczenie z choroby psychicznej czy duchowej, ale wyłącznie o cud natury cielesnej. Musi być to uzdrowienie z choroby śmiertelnej, nagłe i trwałe, gdy medycyna nie daje już szans wyleczenia. Do stwierdzenia, czy dane wyzdrowienie było cudem, potrzeba dwóch instancji: medycznej i teologiczno-prawnej. Należy zebrać historię choroby, od początku jej zaistnienia po wyjście ze szpitala. Ważnym elementem są świadkowie procesu, by stwierdzić, że uzdrowienie nastąpiło za wstawiennictwem konkretnego świętego - dodaje o. Zdzisław Kijas OFM Conv, relator w procesie beatyfikacyjnym kard. Wyszyńskiego, a obecnie postulator generalny zakonu franciszkanów.