Urzeka mnie powiązanie działania Boga Ojca z rodzeniem ludzi do nowego życia poprzez głoszenie Jego słowa. Wyraził to bodaj najdobitniej św. Paweł: „Choćbyście mieli dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (1 Kor 4,15).
Poczucie rodzenia złączone z trudem głoszenia Ewangelii bierze się stąd, że apostoł pozwala się cały zawładnąć ojcowskiej i macierzyńskiej miłości Boga. Wciąż jesteśmy w połowie drogi do zrozumienia, że głoszenie innym Chrystusa jest płodne. Czynność „zaszczepiania” Go w ludzkich duszach i wyposażania je w moc zbawiania wiąże się z trudem wydawania na świat nowych synów i nowych córek Boga. „Gdy będziesz innym głosił Słowo – mówił Hans Urs von Balthasar – nie zakładaj w ludziach wiary; nie zakładaj, ale uobecniaj”.
Tymczasem św. Jakub dodaje: „Wprowadzajcie słowo w czyn i nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie” (Jk 1,22). Nie chodzi tutaj o jakąś koncepcję etyczną, kodeks postępowania czy reguły przyzwoitości, do których zastosowania w życiu należy uruchomić cały potencjał ludzkiego wysiłku, pracy nad sobą bądź wewnętrznego reżimu moralnego. Nikt spośród ludzi nie jest w stanie o własnych siłach udźwignąć w praktyce Bożego słowa. Święty Jan w Apokalipsie pisał: „Bardzo płakałem, że nikt nie znalazł się godzien, by księgę otworzyć ani na nią patrzeć” (Ap 5,4). Aż wreszcie przybył Baranek i złamał pieczęci niedostępnej księgi zawierającej dostęp do życia. Przy pomocy tego Baranka, swego odwiecznego Syna, Bóg stworzył świat i człowieka. Człowiek powstał ze słowa Bożego. Bóg zwrócił się do człowieka, mówił do niego, a mówiąc, powołał go do życia. W zetknięciu ze Słowem-Osobą człowiek wyposażony został w niepowtarzalną wartość osobową. Dokonało się to przy pomocy Boskiego tchnienia. „Wtedy to Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żyjącą” (Rdz 2,7). Boskie tchnienie jest rozstrzygające: w ten sposób Bóg przekazuje człowiekowi coś swojego, czyniąc go podobnym do siebie. Być dotkniętym słowem Boga to jak gdyby otrzymać pocałunek życia od naszego Stwórcy.
Przyjąć w siebie słowo znaczy zostać przezeń ukształtowanym. Związek zachodzący pomiędzy Boskim tchnieniem i pojawieniem się nowej osoby ludzkiej został na nowo przywołany, gdy zmartwychwstały Chrystus przyszedł do uczniów w Wieczerniku, „tchnął na nich i powiedział: »Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam«” (J 20,20-21). Przeniósł wtedy swą nową wskrzeszoną naturę i osobowość na ludzi za pośrednictwem słowa Dobrej Nowiny. Głoszenie Ewangelii jest najlepszym sposobem na wprowadzanie słowa w czyn. Przypomina niestrudzone wrzucanie ziarna w glebę, podlewanie go i czekanie na owoce. Mamy karmić się słowem, aby być sługami Słowa w dziele ewangelizacji. •