Rośnie liczba miast w Stanach Zjednoczonych, w których organizowane są protesty i modlitwy przed klinikami aborcyjnymi. Ostatnio dołączyło do nich Denver, gdzie przed placówką Planned Parenthood, największą tego typu kliniką w stanie Kolorado, odprawiona została Msza w intencji ocalenia poczętego życia. W wydarzeniu wzięło udział ponad 100 osób.
W ramach inicjatywy „40 dni dla życia” aktywiści pro-life przez cały rok będą spotykali się na czuwaniach modlitewnych przed wyznaczoną kliniką w godzinach jej otwarcia. Jesienią i wiosną odbędą się dwie kampanie pro-life. „Modlitwa to nasza jedyna broń przeciwko zabijaniu nienarodzonych” – podkreślił jeden z organizatorów wydarzenia Brad Maddock.
Zaznaczył, że czuwania i obie kampanie mają przyczynić się do pokazania prawdy o aborcji i pokonania obojętności wobec tego procederu. „Gdyby dziś zamordowano piętnaścioro dzieci z podstawówki, cała społeczność byłaby oburzona, a dokładnie tyle zabija się w tej klinice każdego dnia. Niestety przyzwyczailiśmy się do zła i już nas ono nie szokuje” – zauważył działacz pro-life.
Walka z aborcją, to najważniejsza batalia naszego pokolenia – uważa Catherine Worachek, uczennica szkoły średniej z Denver, która przed klinikę aborcyjną przybyła z mamą i kilkoma koleżankami. Podkreśliła, że w tej wojnie nie ma miejsca na bohaterskie czyny, ale na konsekwentne działania i codzienny wysiłek. „Zachęcam wszystkich do odkrycia w swoich sercach pragnienia ochrony życia, a następnie znalezienia swojego własnego sposobu, by to zamanifestować” – dodała.
Liczba aborcji dokonywanych w USA systematycznie spada. Niedawno zbliżyła się do najniższego poziomu od 1973 r., kiedy Sąd Najwyższy zalegalizował w tym kraju aborcję na życzenie. Dzieje się to pomimo zwiększenia liczby klinik aborcyjnych. W tej chwili w USA działa ponad 800 takich placówek. Życie w tym kraju każdego dnia traci prawie 2,5 tys. nienarodzonych dzieci.