Biorąc pod uwagę odsetek osób zaszczepionych pełną dawką, Polska znajduje się na 13 miejscu w Europie - wynika z danych ourworldindata.org. Natomiast dynamika szczepień w naszym kraju spadła obecnie do 5,4 proc., co w skali Europy stawia Polskę na trzecim miejscu od końca.
Dane pochodzące ze źródła ourworldindata.org, ukazujące procent populacji zaszczepionej pełną dawką ilustrują, gdzie w Europie tempo szczepień ma ciągle wysoką dynamikę. Zespół badawczy ourworldindata.org zlokalizowany jest na Uniwersytecie Oxfordzkim i opiera się na oficjalnych danych rządowych.
Z danych tych wynika, że najwyższe miejsce na liście najbardziej zaszczepionych krajów zajmują kolejno Malta (z praktycznie zakończonym programem szczepień), za nią Dania i Holandia. Polska znajduje się na 13. miejscu (tuż po Litwie, przed Turcją).
"W Polsce wskaźnik osób niedawno zadecydowanych na szczepienie - po pierwszej dawce szczepionki - wynosi 5,4 proc." - podsumowuje w rozmowie z PAP prof. Marek Sanak z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownik Zakładu Biologii Molekularnej i Genetyki Klinicznej.
Według środowych danych Ministerstwa Zdrowia pełną dawkę szczepienia otrzymało 17,5 mln Polaków. Jedną dawkę otrzymało 18,4 mln osób. Dzienna liczba szczepień wyniosła 73 200. Sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Waldemar Kraska poinformował w środę, że obecnie dziennie szczepi się ok. 40 tys. osób. "Chcemy, żeby było zdecydowanie więcej" - dodał.
Prof. Sanak dodaje, że "w Bułgarii w pełni zaszczepiono dopiero 15 proc. populacji, gorzej jest tylko w Bośni i Hercegowinie oraz w Kosowie. Jednak nawet w tych państwach wskaźnik nowo szczepiących się osób wynosi co najmniej 7,7 proc. Wolniejsze od Polski tempo szczepień jest obecnie w Rumunii - 3,8 proc., i na Węgrzech - 3,4 proc. nowo zaszczepionych, przy czym w tym pierwszym kraju zaszczepiono dopiero jedną czwartą populacji, a na Węgrzech - ponad połowę".
Pytany o powody niskiego tempa szczepień w poszczególnych krajach, prof. Sanak odpowiada: "Skoro nie ma w naszym kraju żadnych trudności z dostępem do szczepień przeciwko COVID-19, przyczyna tkwi prawdopodobnie w obawach przed niepożądanymi skutkami lub przekonaniu o własnej zdolności do samodzielnego zwalczenia zakażenia. Z kolei Węgrzy mogą się bać niezarejestrowanej w Unii Europejskiej rosyjskiej szczepionki Sputnik. Rumuni mieli ewidentne problemy z rozpoczęciem szczepień" - wylicza.
Prof. Sanak jest jednym z tych ekspertów, którzy uważają, że pandemia wygasa - co nie oznacza, że ludzie nie będą umierali na Covid-19. Mutujący wirus jest bowiem najgroźniejszy dla osób niezaszczepionych i tych, którzy nie chorowali na Covid-19.
"Nadal wierzę, że pandemia wygasa. Przechodzi pod postacią sezonowych infekcji, coraz bardziej podobnych do +przeziębień+ lub +gryp brzusznych+. Nadal będzie śmiertelność i 99 proc. spośród tych, którzy przegrają z chorobą, to osoby nieszczepione albo niechorujący już wcześniej na COVID-19" - prognozuje prof. Sanak.
Jego zdaniem nawet jedna trzecia spośród osób, które nie chcą się zaszczepić, może nigdy nie zachorować na Covid-19.
"Ile osób - spośród niechcących się szczepić w Polsce - nie zachoruje, można prorokować na podstawie starszych badań, sprzed wariantów delta i lambda: może nawet jedna trzecia. Więcej można by było powiedzieć, gdyby sprawdzić, ilu niechcących się szczepić nabyło przeciwciała na skutek łagodnego zakażenia" - mówi prof. Sanak.
Pytany, jak dane statystyczne przekładają się na odporność populacyjną - ekspert zaznacza, że mutujący wirus komplikuje możliwość prognozowania.
"Z odpornością populacyjną sprawa się komplikuje, nowe warianty mają większą zakaźność, a zaszczepieni przed ponad 6 miesiącami mogą się nimi zakażać i je roznosić, ponieważ wyprodukowane przez nich przeciwciała stopniowo zanikają, a sam wirus mutuje, by uniknąć ich działania." - opisuje prof. Sanak.
Jednak w publikowanych już w serwisie PAP wypowiedziach, inni eksperci tłumaczyli, że u osób, które się zakaziły już po szczepieniu wirus namnaża się wolniej, przez co trudniej zakazić osobę przebywającą w najbliższym otoczeniu.