W czasach, gdy na świat przychodził dzisiejszy patron, w cenie była fizyczna siła. Oczywiście ważne też było wykształcenie i rodzinny majątek, ale on nie miał specjalnie szans na zdobycie jednego czy drugiego.
W czasach, gdy na świat przychodził dzisiejszy patron, w cenie była fizyczna siła. Oczywiście ważne też było wykształcenie i rodzinny majątek, ale on nie miał specjalnie szans na zdobycie jednego czy drugiego. Jako syn prostego kowala z Bawarii mógł zaproponować światu z drugiej połowy XIX wieku tylko swoją tężyznę. To dlatego już jako 12-latek opuszcza dom i rozpoczyna pracę jako ślusarz-czeladnik. Pech jednak chce, że tuż przed egzaminami spada z rusztowania na budowie i zostaje mu odebrany jedyny atut, którym mógł zagrać o swoją lepszą przyszłość – sprawność fizyczna. Nadal jest silny, ale jako utykający na chorą nogę inwalida, ma niewielkie życiowe perspektywy. Wraca więc w rodzinne strony i pomaga w kuźni swojemu szwagrowi. Czy czuje się przegrany? Nie, bo oprócz przekonania, że wartością mężczyzny jest jego siła fizyczna, z domu wyniósł także wiarę, że Bóg jest większy. Przez cały tydzień pracuje zatem jako podkuwacz, a w niedzielę staje się – jak nazywają go ludzie z wioski – klasztornikiem, regularnie odmawia bowiem cały różaniec. Mijają lata, aż w pobliskich zabudowaniach poklasztornych pojawiają się bonifratrzy, którzy chcą je zamienić na ośrodek opieki dla ubogich, epileptyków i chorych psychicznie. Dla naszego pomocnika kowala oznacza to prawdziwy dar od niebios – dużo pracy i to pod samym nosem. A jednak to nie pragnienie zarobku, tylko życie tych braci pociąga go najbardziej. Wstępuje do Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego w roku 1893, licząc sobie wtedy już 27 lat. To wtedy przestaje być anonimowy, przybiera imię Eustachy i rozpoczyna długą, trwającą ponad pół wieku batalię przekonywania świata o tym, że prawdziwa siła nie bierze się ze sprawności fizycznej czy intelektualnej, a z bezgranicznego zaufania Bogu. Brat Eustachy Kugler, syn kowala i inwalida, stanie się w tym czasie prawdziwym orędownikiem spraw osób niepełnosprawnych w bawarskiej prowincji bonifratrów. Po jego opieką znajdzie się 15 placówek leczniczo-opiekuńczych, a on sam wybuduje jeszcze jedną, potężny szpital i to w samej Ratyzbonie. W czasie wojny będzie także, jako przełożony prowincji, wielokrotnie przesłuchiwany przez Gestapo za otwarte krytykowanie nazistowskiej polityki eutanazji zarówno starszych, jak i chorych. Bł. Eustachy Kugler umrze dopiero po wojnie, pokonany przez raka żołądka w roku 1946. Przyznajcie państwo sami, to całkiem sporo, jak na kogoś, kto nie miał nic do zaoferowania światu po swoim urodzeniu.