Mieszkańcy dzielnicy Giambellino zostaną bez lekarza rodzinnego. Dotychczasowy i jedyny idzie na emeryturę, nie ma następcy. Najstarsi mieszkańcy zorganizowali flashmob, chcą ogłosić także strajk głodowy.
Siedzieli na przydomowych podwórkach, przygotowali kartki z napisami: "Do lekarza mają prawo wszyscy, zwłaszcza osoby w podeszłym wieku", "Jesteśmy starsi, schorowani i samotni, a teraz także bez lekarza. To wstyd", "Publiczna służba zdrowia to nasze prawo, ogłaszamy strajk głodowy", "Jesteśmy gotowi na wszystko, także na ostrzejsze akcje, by otrzymać lekarza", "Dość tego".
"Ale ich odyseja dopiero się zaczyna. Jedna z dzielnic o najwyższej średniej wieku w mieście, po roku lockdownu, nie będzie mieć lekarza z ubezpieczenia zdrowotnego. Od 30 czerwca dotychczasowy idzie na emeryturę. I nie zostanie zastąpiony" - pisze "Corriere della Sera", największy mediolański dziennik we Włoszech.
Wydawało się, jak piszą dziennikarze, że będzie jeszcze rok na "ogarnięcie" tematu, ale kilka dni temu doktor Veneroni ogłosił swoje odejście na wcześniejszą emeryturę. Jego gabinet już został wystawiony na sprzedaż. Podobno na jego miejsce nie przyjdzie nikt, bo w tym miejscu nikt nie jest w stanie zagwarantować szybkich badań kontrolnych, zadbać o aktualizację leków i wydawanie recept. Niby są dwa gabinety w niedalekiej odległości od dzielnicy, ale problem polega na tym, że mają pełne obłożenie i byłoby im ciężko przejąć nowych pacjentów.