- Męczennicy to ludzie, którzy nie tylko cierpią, ale cierpią z łagodnością i miłością. Do tego trzeba daru Bożej łaski - niszczeje człowiek zewnętrzny, ale ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień - mówił bielsko-żywiecki wikariusz generalny ks. Marek Studenski w Skoczowie uczestnikom uroczystości ku czci św. Jana Sarkandra.
W diecezjalną uroczystość ku czci św. Jana Sarkandra, 6 czerwca, jak w ubiegłym roku także i tym razem - z powodu obostrzeń sanitarnych - nie odbyła się tradycyjna procesja z relikwiami męczennika ze Skoczowa pod krzyż na Kaplicówce. Mszę św. odpustową w kościele parafialnym Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie sprawowali biskup Roman Pindel, wikariusz generalny diecezji ks. Marek Studenski, ks. proboszcz Witold Grzomba i ks. Piotr Góra - sekretarz księdza biskupa.
Rozpoczynając Eucharystię, bp Pindel mówił, że św. Jan Sarkander, jak inni jezuici przed ponad 400 laty, gotowy był pójść na krańce świata, by głosić słowo Boże. Przypomniał także wizytę Jana Pawła II w Skoczowie 22 maja 1995 r. i papieskie wezwanie do troski o dojrzewanie w sumieniu, do coraz bardziej odpowiedzialnych i wiernych Bogu odpowiedzi.
Tegoroczne uroczystości sarkandrowskie odbyły się w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła.Homilię wygłosił ks. Marek Studenski. W kontekście męczeństwa św. Jana Sarkandra przywołał słowa z 2. Listu św. Pawła do Koryntian: "Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują nam bezmiar chwały przyszłego wieku", jak i wcześniejszy wiersz: "Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień", tłumacząc, iż spełniły się one w życiu męczennika ze Skoczowa.
Jan Sarkander wyszedł na przedmieścia Holeszowa, żeby z monstrancją, z Jezusem, powstrzymać wojska lisowczyków, które siały spustoszenie. Jak mówił ks. Studenski, jego prześladowcy mylnie odczytali ten gest. Posądzili go o to, że chce łupieżcze wojska zaprosić. Był człowiekiem silnym, wytrzymałym - pojmany, bestialsko torturowany cierpiał przez miesiąc.
- Wiedział, co robi. Jako człowiek wewnętrzny był tak zjednoczony z Panem Bogiem, tak kochał Jezusa, że nie mógł Go zdradzić - mówił ks. Studenski, przywołując obraz Jana Sarkandra, który mając już ręce wyłamane ze stawów, kartki brewiarze obracał językiem.
Wizerunek męczennika ze Skoczowa nad drzwiami do kościoła.Ks. Studenski zwrócił uwagę, że męczennicy przeżywają swoje męczeństwo w ewangelicznym stylu: cierpią z łagodnością, wybaczając i modląc się za swoich prześladowców. Przypomniał scenę pojmania Jezusa, kiedy to Piotr odcina ucho jednemu ze sług arcykapłana, a Jezus sługę uzdrawia, jak i wydarzenia z życiorysów ludzi, którzy swoim męczeństwem odwzorowali postawę Mistrza: kardynała Wyszyńskiego, opatrującego ranę SB-kowi ugryzionemu przez psa, o. Maksymiliana Kolbe, który przychodzącym go aresztować w Niepokalanowie gestapowcom podaje kawę czy też już w Auschwitz zachęca innych więźniów, by nie odpowiadali przemocą za zło.
- Męczennicy to ludzie, którzy nie tylko cierpią, ale cierpią z łagodnością i miłością. Do tego trzeba daru Bożej łaski - niszczeje człowiek zewnętrzny, ale ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień - podkreślił ks. Studenski, zauważając, że wspomniani męczennicy musieli zmierzyć się z ogromnym cierpieniem, które spadło na nich w jednej chwili, my dzisiaj "mamy męczeństwo w kroplach".
Tegoroczne uroczystości sarkandrowskie odbyły się w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła.- Jesteśmy dłużnikami męczenników. My nie musimy cierpieć, nikt nam nie zrobi żadnej krzywdy za to, że jesteśmy dziś na Mszy św., ale nasze męczeństwo jest męczeństwem codzienności - mówił, zwracając uwagę, że jest nim m.in. ratowanie małżeństwa w kryzysie, opieka nad chorym współmałżonkiem, relacje w trudnym sąsiedztwie czy duszpasterzowanie wśród ludzi wrogo nastawionych do Kościoła. - Spłaćmy wobec męczenników dług. My nie musimy cierpieć tak jak oni. Przyjmijmy to, co jest wpisane w nasze życie bez narzekania - zaznaczył, dodając, że to Jezus daje siłę do podjęcia męczeństwa. Pokarmem, który musi otrzymać człowiek wewnętrzny, by się odnawiać w takich sytuacjach, jest siła duchowa modlitwy.
Wikariusz generalny ks. Marek Studenski wygłosił homilię podczas uroczystości ku czci św. Jana Sarkandra.- Kiedy jest nam ciężko, wzywamy pomocy Pana Boga i nasz człowiek wewnętrzny jest silniejszy - dodał ks. Studenski, podkreślając, że to Kościół uczy człowieka przeżywania męczeństwa codzienności - bez gniewu, bez rozpaczy, bez pretensji do Pana Boga - przez modlitwę, konfesjonał, rekolekcje. - Kościół przez dwa tysiące lat wychowuje ludzi, by potrafili dzielnie iść przez życie. Ja się tego uczę w szkole Jezusa. Wiem, czuję to, że chociaż niszczeje mój człowiek zewnętrzny, jeżeli trwam przy Jezusie, to ten człowiek mój, który jest wewnątrz, odnawia się coraz bardziej, jest coraz mocniejszy. Dziękujmy Panu Bogu, że jesteśmy w takiej szkole…
Uroczystość odpustową zakończyła modlitwa przy relikwiach św. Jana Sarkandra, znajdujących się w bocznym ołtarzu, po prawej stronie.
Ks. proboszcz Witold Grzomba wyraził nadzieję, że za rok uroczystość odbędzie się już w tradycyjnej formie - z procesją i Eucharystią na szczycie Kaplicówki.