Niezwykłe. Żeby stać się Wielkim, Czcigodnym lub Wspaniałym, wcale nie trzeba przemierzać całego świata.
Niezwykłe. Żeby stać się Wielkim, Czcigodnym lub Wspaniałym, wcale nie trzeba przemierzać całego świata. Wystarczy przejść pieszo tylko 8 mil i mieć otwarty umysł oraz serce. Nie wierzycie państwo? A dokładnie tyle liczyła najdłuższa podróż człowieka, który już w VII wieku uważał, że ziemia jest kulista, a jeszcze 1000 lat po jego śmierci mówiono o nim, że swoją mądrością "oświecił Zachód”. Jest także współcześnie uznawany za ostatniego z ojców Kościoła zachodniego. Kto taki? Św. Beda. Anglosaski mnich benedyktyński, który urodził się w Wearmouth, a zmarł 2 i pół godziny pieszej wędrówki dalej, czyli w opactwie w Jarrow, w Nortumbrii. Cały życiorys św. Bedy jest zresztą tak samo oszczędny, jak jego największa życiowa wyprawa i żeby nie poświęcać mu więcej uwagi niż potrzeba, skomponował go sam na marginesie pisania swojego dzieła, to jest "Historii kościelnej narodu angielskiego". Dowiadujemy się z niego, że do klasztoru trafił już w wieku 7 lat jako oblat. Gdy miał lat dziesięć, z rodzinnego Wearmouth przeor Ceolfryd zabrał go do nowo założonej filii opactwa w Jarrow. W wieku lat 19 lat został diakonem, a mając 30 został kapłanem. Koniec. To co przed i co po, to benedyktyńskie "ora et labora", czyli w przypadku św. Bedy modlitwa i zdobywanie wiedzy oraz dzielenie się nią z innymi. I to jest właśnie niezwykłe, że nie opuszczając murów opactwa zmienił świat. Był erudytą, który posiadł wszelką ówczesną wiedzę, znał nie tylko pisarzy chrześcijańskich ale też grekę, klasyków rzymskich, astronomię, matematykę, muzykę i żywo interesował się przyrodą. Jego traktat o czasie wprowadzał nieznane wcześniej w Europie Zachodniej liczenie lat od narodzenia Jezusa Chrystusa. Jego historia Anglii to dzieło, które opisuje czasy od inwazji Juliusza Cezara, czyli od roku 55 p.n.Ch. aż po rok 731, gdy na cztery lata przed swoją śmiercią św. Beda kończy. Jest też autorem "De rerum natura", to jest przeglądu całej ówczesnej świeckiej wiedzy o wszechświecie, "Martyrologium Bedy", które posłużyło późniejszym wykazom świętych Kościoła, a także niezliczonych komentarzy do Biblii, podręczników pisowni i retoryki, biografii, listów i homilii, z których ocalało aż 50. Jego metoda wyjaśniania Pisma Świętego została przyjęta przez cały Kościół i obowiązywała aż do XX wieku. Zatem słusznie sto lat po jego śmierci, Synod w Akwizgranie nadał mu przydomek Venerabilis – Czcigodny. Przydomek, którego św. Beda pewnie nigdy by wobec siebie nie użył, bo bardziej niż na swojej chwale skupiał się na Bożym świecie i Bożej chwale, którą w nim odkrywał.