"Pragnęła Kościoła żyjącego w miłości, tulącego tych, którzy powracają, i modlącego się za tych, którzy się zagubili, którzy poszukują... Pragnęła gorąco wzajemnego szacunku, prawdy, ufności" - mówi KAI o służebnicy Bożej matce Elżbiecie Róży Czackiej s. Radosława Podgórska FSK.
W sobotę 15 maja przypada 60. rocznica śmierci założycielki zgromadzenia sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, która będzie beatyfikowana 12 września 2021 r. w Warszawie.
Dawid Gospodarek (KAI): Jaka dla osób, z którymi współpracowała, którymi się opiekowała czy z którymi miała codzienne relacje, była Matka Czacka? Co można powiedzieć o jej charakterze, sposobie bycia?
S. Radosława Podgórska: Matka Elżbieta Róża Czacka – jak wspomina wielu niewidomych absolwentów – była osobą pełną dobroci, troskliwą i oddaną służbie osobom takim, jak ona – tym, którzy nie widzą. Z własnego doświadczenia wiedziała, jakie konsekwencje i jakie wymagania stawia utrata wzroku, dlatego – chyba jak nikt inny – znała to cierpienie i doskonale umiała dać innym osobom dobre podstawy, można powiedzieć, startu w nowe życie. Dążyła do tego, aby osoby niewidome mogły dzielić się z innymi swoim potencjałem, ponieważ nie widzieć to nie znaczy nie móc nic dać, dlatego duży akcent kładła na dobre wykształcenie. Uważała, że można dawać, przede wszystkim świadectwo, że dysfunkcja wzroku nie wyklucza z możliwości podzielenia się swoimi talentami w społeczeństwie, oraz że swoim życiem można świadczyć o tym, że nie widzieć to nie znaczy znaleźć się w punkcie przysłowiowego „końca świata”. Owszem, początek nie jest łatwy. Dlatego oprócz bycia dobrą i ciepłą, Matka Elżbieta – z empatią – umiała stawiać wymagania w życiu codziennym.
W pierwszych latach działalności, już jako siostra Elżbieta, zamieszkała razem z dziećmi w zakładzie na ulicy Polnej w Warszawie. Jej pokoik w ciągu dnia pełnił rolę rozmównicy, zakrystii, biura itp., a wieczorem, na podłodze rozkładała cieniutki siennik i spała na podłodze. Warto przypomnieć, że jeszcze parę lat wstecz była hrabianką Różą i była bardzo schorowana. Podobnie było w Laskach. Matka, choć miała już swój skromny pokoik, zachowywała w nim warunki spartańskie. Wspomina jeden z wychowanków, jak bardzo płakał po utracie wzroku i po przyjeździe do zakładu dla niewidomych. Wtedy Matka powiedziała do niego – Władku, jeszcze będziesz szczęśliwy, bo i ja jestem szczęśliwa. Jej słowa spełniły się w życiu pana Władysława w 100 procentach.
Matka wymagała od dzieci życia w prawdzie i uczciwości. Wiemy ze wspomnień, że gdy zdarzały się jakieś nieporozumienia w internacie chłopców czy dziewcząt, matka Elżbieta interweniowała osobiście. Natomiast w sprawach Dzieła założonego przez siebie, była nieugięta – podejmowała upokarzające kwesty na rzecz ośrodka oraz dźwigała codzienną troskę o uregulowanie zaległych pożyczek. Miała też wielką roztropność i dalekomyślność. Pomimo ciągłego braku funduszy, umiała patrzeć – oczyma duchowego rozsądku – daleko do przodu i patronowała np. w budowie porządnych, jak na czasy międzywojenne, budynków internatów dla dzieci. W zabieganiu i trosce o codzienną egzystencję, nigdy nie zaniedbała modlitwy, ponieważ wiedziała, że dzięki wierze ma głęboki wzrok duszy – Bożego prowadzenia – który daje dobre rozeznanie i moc w trudach każdego dnia.
Zgromadzenie założone przez Matkę Czacką kojarzy się z pomocą osobom niewidomym, podobnie ośrodek w Laskach. Jednak charyzmat zgromadzenia i fenomen Lasek to dużo szersze zagadnienie i potencjał. Jak Siostra by go opisała?
– O charyzmacie zgromadzenia w 1919 roku, czyli w pierwszych miesiącach naszego istnienia, Matka Elżbieta tak pisała: „Głównym celem jest wynagradzanie Panu Jezusowi za duchową ślepotę ludzi. [...], a wypraszając ofiary dla naszych niewidomych i służąc im – przy nich się utrzymujemy”. Charyzmat nasz – służby niewidomym na duszy i na ciele – pozostaje niezmienny, ale my – siostry – każdego dnia do niego staramy się dorastać. Także do słów, która mamy zapisane w naszych Konstytucjach, m.in. że: służąc niewidomym na każdym etapie ich życia, dążymy do tego, aby oni nieśli swój krzyż z miłości ku Bogu i w ten sposób włączyli się w dzieło Odkupienia. Z krzyża niewidomych i sióstr, zjednoczonego z męką Chrystusa, wyrasta apostolstwo względem niewidomych na duszy, czyli ludzi dalekich od Boga wskutek niewiary lub grzechu, ludzi zamkniętych na świat duchowy, ogarniętych zwątpieniem lub złamanych ciosami życiowymi – nie rozumiejących sensu cierpienia.
Potencjał Lasek był inny w okresie dwudziestolecia międzywojennego, a inny jest obecnie. Można powiedzieć, że przystanią był Dom Rekolekcyjny i prowadzeniem służył ks. Władysław Korniłowicz. Wiele osób świeckich z jego kręgu – często odkrywających wiarę na nowo – tworzyło duchowość inteligencji katolickiej, skupionej w grupie zwanej „Kółko” czy przy periodyku „Verbum”. Ważna była też posługa naszych sióstr m.in. s. Teresy Landy, absolwentki Sorbony, lekarza – s. Katarzyny Steinberg, s. Joanny Lossow czy też s. Marii Gołębiowskiej, s. Katarzyny Sokołowskiej – absolwentki sztuk pięknych czy s. Nulli Westwalewicz – poetki. W okresie powojennym środowisko osób pragnących żyć głębiej w nurcie Kościoła skupiało się wokół ks. Tadeusza Fedorowicza. Teraz jest inaczej: nie mnie oceniać, czy lepiej czy gorzej, ale Dom Rekolekcyjny w Laskach jest nadal otwarty dla wielu osób i grup pragnących żyć jak najgłębiej w Kościele.
Proszę opowiedzieć o zgromadzeniu sióstr franciszkanek dziś – ile jest sióstr, w jakie dzieła są zaangażowane, jak wygląda kwestia powołań? Czy liczą Siostry, że beatyfikacja Założycielki przyciągnie nowe kandydatki?
– Jesteśmy wspólnotą małą, ale międzynarodową. Obecnie zgromadzenie liczy 124 siostry Polki, 4 z Ukrainy, 1 z Albanii, 32 siostry z Indii (tam posługujące) i dwie siostry z Afryki (Rwanda i Kenia). W Polsce centrum służby zgromadzenia jest Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Laskach, mniejszy, o podobnym charakterze w Rabce oraz w Sobieszewie – przedszkole i dział wczesnego wspomagania rozwoju dziecka niewidomego; w Żułowie (lubelskie) służymy w Domu Pomocy Społecznej dla Niewidomych Kobiet. Wszystkie placówki prowadzi Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, a nasze Zgromadzenie, według założeń matki Elżbiety, zostało powołane do służby w placówkach Towarzystwa.
Natomiast poza granicami Polski, znajdują się placówki dla dzieci niewidomych: szkoły, internaty, placówki rehabilitacyjne. Jesteśmy na Ukrainie – dwie wspólnoty, w Indiach – 4 wspólnoty i w Rwandzie – dwie wspólnoty. Obecnie w nowicjacie w Polsce są dwie siostry, 1 nowicjuszka w Indiach i 4 w Rwandzie. Nieustannie modlimy się, aby Pan powoływał nowe osoby do służby niewidomym na ciele i na duszy. Mamy cichą i pełną ufności nadzieję, że beatyfikacja Matki stanie się inspiracją dla nowych powołań. Ale też mamy świadomość, że beatyfikacja Matki nie zastąpi świadectwa naszego codziennego życia. Każda z nas – codziennie pragnie i stara się dawać dobre świadectwo życia ewangelicznego – w nawróceniu, modlitwie, wierności krzyżowi, w służbie i w życiu wspólnotowym.