W sanktuarium Matki Bożej Patronki Rodzin Robotniczych w Płokach odbyły się uroczystości upamiętniające 75. rocznicę zamordowania sługi Bożego ks. Michała Rapacza. Mszy św. przewodniczył bp Damian Muskus OFM.
Ksiądz Michał Rapacz (1904-1946) był kapłanem archidiecezji krakowskiej. Posługiwał w Rajczy i w Płokach. Jak podkreślał w homilii podczas uroczystości jubileuszowych bp Muskus, zapłacił on najwyższą cenę "za wierność prawdzie, bezkompromisowość i heroizm głoszenia Ewangelii w czasach, gdy w Polsce rozpoczęła się budowa systemu, w którym nie było miejsca dla Boga, dla Kościoła, dla wolności wyznania i swobody myślenia". - W tamtej mrocznej epoce jego postawa dawała ludziom nadzieję - mówił.
Ks. Rapacz znany był ze swojej gorliwości. - Ludzie darzyli go zaufaniem nie za piękne słowa, ale za życiową postawę. Wspierał ubogich, szedł do młodych, odwiedzał chorych, pocieszał płaczących i zalęknionych - wymieniał bp Muskus. Jak podkreślał, był on wzorem kapłana, ale również chrześcijanina, bo "każdy z nas powołany jest do głoszenia Ewangelii swoim życiem bardziej niż słowami".
Pod wpływem jego autorytetu wielu ludzi się nawróciło. W czasie wojny kapłan współpracował z Armią Krajową, później pomagał żołnierzom ukrywającym się przed UB. Nie godził się z powojenną rzeczywistością i odważnie o tym mówił. Otrzymywał pogróżki, pojawiły się pogłoski o planach zamordowania księdza. Przyjaciele nakłaniali go do wyjazdu. 11 maja 1946 roku grupa kilkunastu uzbrojonych mężczyzn wyprowadziła go z plebanii do pobliskiego lasku, gdzie został zamordowany dwoma strzałami w głowę. Jego ciało zostało znalezione następnego dnia rano.
- Uczeń Chrystusa powinien być też zawsze gotowy na to, by oddać za Niego życie, nie tylko w sensie dosłownym, tak jak to się wypełniło w przypadku ks. Rapacza. Oddać życie to także pójść pod prąd we własnych środowiskach, odważnie stawać po stronie prawdy, być blisko ludzi szukających nadziei - zwracał uwagę bp Muskus.
Dodał, że wiele dziś mówi się o kryzysie w Kościele, którego przyczyn niektórzy upatrują w "przemianach kulturowych i obyczajowych, nowych wyzwaniach". - 75 lat temu, gdy ks. Rapacz ginął od wymierzonych w niego kul, prześladowania Kościoła były realne, kapłani ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, a wierzący byli represjonowani. Niełatwo było być w tych warunkiem uczniem Jezusa, ale przecież każde pokolenie chrześcijan musi przejść przez swój czas próby - mówił hierarcha. Jak podkreślał, istotne jest to, "czy właściwie odczytujemy znaki czasu, czy rozumiemy, co naprawdę się dzieje w nas i wokół nas, czy patrzymy na nasze czasy po Jezusowemu, w kluczu Ewangelii, a nie własnych racji, uprzedzeń i lęków".
Podczas jubileuszowej Mszy św. krakowski biskup pomocniczy udzielił młodzieży z Płok sakramentu bierzmowania. Zwracając się do młodych zauważył, że i oni mają "swój czas próby". - Wam też towarzyszą różnorakie lęki: o teraźniejszość i o przyszłość, o bliskich i przyjaciół, o zdrowie, a nawet życie. Można się tym lękom poddać i uschnąć jak połamana gałąź. Ale można też lęk pokonać nadzieją. Tę nadzieję daje człowiekowi Chrystus. Tę nadzieję umacniają dary Ducha Świętego - podkreślał.
- Dziś dla was przyszedł czas umocnienia. Z zalęknionych uczniów możecie przemienić się w odważnych świadków Chrystusa; ludzi, którzy potrafią pięknie i mądrze żyć - mówił.
- Na zewnątrz wieczernika jest tak wielu ludzi potrzebujących wsparcia i otuchy, głodnych miłości i miłosierdzia. Dlatego tak ważne jest wyjście do nich i pokazanie im, kto jest naszym Panem - dodał. - Czy bycie uczniem Jezusa nie jest zobowiązujące? Czy kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że chrześcijanin i jego życie może stanowić piątą Ewangelię dla ludzi nieznających Chrystusa? - zapytywał młodych.
Podczas Mszy św. modlono się również o beatyfikację ks. Michała Rapacza. W 1993 r. w Kurii Metropolitalnej w Krakowie zostało przeprowadzone kanoniczne dochodzenie w sprawie życia i męczeńskiej śmierci księdza. Akta sprawy sługi Bożego zostały przekazane do Kongregacji ds. Świętych w Rzymie.