O św. Pankracym, dzisiejszym patronie, zachowało się niewiele wiadomości, ale za to dobrze udokumentowany jest jego wczesny kult.
O św. Pankracym, dzisiejszym patronie, zachowało się niewiele wiadomości, ale za to dobrze udokumentowany jest jego wczesny kult. I nie jest to w sumie nic zaskakującego, bo mówimy przecież o męczenniku z czasów prześladowań pierwszych chrześcijan. Zatem zainteresowanie jego życiem, pojawiło się dopiero po tym, jak dał świadectwo swojej wierności Chrystusowi aż po męczeńską śmierć. Dlatego dopiero w opisach tego męczeństwa można spotkać informację, że św. Pankracy jako sierota miał przybyć ze swoim wujem Dionizym z Frygii do Rzymu, gdzie obaj przyjęli chrzest z rąk papieża św. Marcelina. W innym passio czytamy zaś, że urodził się w 286 lub 290 roku we frygijskiej Synnadzie, w znakomitej rodzinie. Jego matka, zmarła zaraz po wydaniu syna na świat, a ojciec, Kleoniusz, przez wiele lat był poważany przez cesarza Dioklecjana. Kiedy jednak przyjął chrześcijaństwo, zginął śmiercią męczeńską – nas patron miał wówczas 8 lat. Wszystkie hagiografie zgadzają się natomiast co do tego, że św. Pankracy z wujem Dionizym zamieszkali w Rzymie, a chłopiec korzystając z majątku pozostawionego mu przez ojca, zaangażował się w pomoc prześladowanym chrześcijanom. Wkrótce sam został wydany i kiedy odmówił oddania czci bożkom, poniósł śmierć na arenie przez ścięcie mieczem w 304 roku, licząc sobie wtedy około 14 lat. Umierając, miał głośno wzywać imienia Jezus. Jego ciało rzucono psom na pożarcie, ale pewna rzymianka imieniem Ottavilla ukryła jego szczątki, by wspólnota Kościoła w Rzymie mogła ze czcią je pochować. Nad jego grobem papież Symmach wybudował po latach bazylikę, nota bene właśnie w bazylice św. Pankracego za Murami znajduje się do dzisiaj relikwiarz głowy naszego patrona. Jego kult bardzo szybko rozpowszechnił się w Kościele, choć dzisiaj, po 1700 latach od jego śmierci, św. Pankracy nie tyle jest w naszej pamięci dzielnym świadkiem wierności Chrystusowi, aż po kres swego istnienia, ile raczej pierwszym z "zimnych ogrodników". Ot, proza życia.