Pisano o nim, że był “jednym z niewielu chrześcijan traktujących dosłownie słowa i czyny Chrystusa, nie uznającym wyjątków i ograniczeń, człowiekiem, który przeszedł przez świat jak jasna pochodnia rozświetlająca mroki”.
Pisano o nim, że był “jednym z niewielu chrześcijan traktujących dosłownie słowa i czyny Chrystusa, nie uznającym wyjątków i ograniczeń, człowiekiem, który przeszedł przez świat jak jasna pochodnia rozświetlająca mroki”. Zanim jednak z radością przyklaśniecie państwo tym słowom na temat dzisiejszego patrona, św. Piusa V, radzę dobrze uświadomić sobie, co one oznaczają. Bo ten niezwykły papież, który sprawował swój urząd w dominikańskim białym habicie, przez co biel stała się odtąd wyróżnikiem stroju Ojca Świętego, swoim radykalizmem wzbudzał mieszane uczucia. Urodzony w biednej rodzinie, wypasający owce jako nastolatek, dopiero dzięki pomocy jednego z bogatych sąsiadów mógł rozpocząć naukę w konwencie dominikanów w Vigevano. Choć wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego, to jednak nie nauka była jego najmocniejszą stroną, tylko wiara i pragnienie bycia najbliżej, jak to tylko możliwe, słów Chrystusa. I jako taki właśnie pobożny brat, ojciec, a w końcu przeor, wzbudził zainteresowanie inkwizytora generalnego Rzymskiej Inkwizycji. Bowiem w czasie reformacji, która wtedy już od 30 z górą lat nabierała rozpędu w całej Europie, człowiek, który bez żadnej taryfy ulgowej pragnie być przy Chrystusie i Kościele, był na wagę złota. Zatem św. Pius V zanim jeszcze w roku 1566 został wybrany papieżem, był inkwizytorem, stróżem ortodoksji. Czy zdarzało mu się wydawać wyroki skazujące na śmierć? Tak, bo protestantyzm był dla niego atakiem na jedność Ciała Chrystusa. Był surowy, ale sprawiedliwy, co doceniali nawet jego wrogowie. A kardynałowie-reformatorzy ze św. Karolem Boromeuszem na czele, oddali na niego swój głos na konklawe, wybierając następcą św. Piotra. Następcą – jak już to przywołaliśmy na wstępie - "traktującym dosłownie słowa i czyny Chrystusa, nie uznającym wyjątków i ograniczeń" tak w odniesieniu do walki z herezją, jak i przede wszystkim do porządkowania spraw Kościoła. Bo św. Pius V, w czasie trwającego ledwie 6 lat pontyfikatu, zainicjował nie dające się już cofnąć reformy Kościoła w duchu dopiero co zakończonego soboru trydenckiego. Złośliwi mówili, że z Rzymu chce uczynić jeden, wielki klasztor, ale wszyscy społecznie wykluczeni mieszkańcy Państwa Kościelnego błogosławili jego rządy, bowiem dwa razy w tygodniu osobiście przyjmował skargi ubogich, zaś raz w miesiącu przyjmował zażalenia na urzędników papieskich oraz na wyroki sądów i rozstrzygał je na korzyść poszkodowanych. Zanim umarł w opinii świętości w maju 1572, św. Pius V stał się sławny za sprawą cudownego zwycięstwa, jakie flota chrześcijańska odniosła nad siłami armady tureckiej w bitwie pod Lepanto. Tej samej, która uważana jest za pierwszy cud różańcowy. Nota bene, to właśnie on był wielkim propagatorem tej modlitwy, włączając pełny tekst znanego nam dzisiaj Pozdrowienia Anielskiego do codziennej liturgii Kościoła.