Fundacja "Białoruski Dom" w Warszawie przekazała dziś we Wrocławiu paczki z artykułami żywnościowymi i higienicznymi represjonowanym Białorusinom, którzy po ucieczce z ojczyzny zamieszkali w stolicy Dolnego Śląska.
Nasi rodacy znaleźli się w Polsce nie ze swojej woli. Musieli uciekać przed represjami, często pozostawiając na Białorusi wszystko, co mieli - zaznacza Aliaksandr Zarembiuk, prezes Fundacji "Białoruski Dom" w Warszawie. A Inna Shulga, przedstawicielka fundacji we Wrocławiu, dodaje, że wielu z nich groziło więzienie i inne dotkliwe dla ich rodzin konsekwencje ze względu na zaangażowanie w protesty po ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, które według niezależnych obserwatorów były nieuczciwe.
Dlaczego dla wielu to właśnie Wrocław stał się oazą, miejscem, w którym postanowili żyć? - Mimo odległości to właśnie tutaj wielu z nas spotkało się z ogromną życzliwością i otwartością mieszkańców, ale również władz samorządowych i wojewódzkich. Wrocław jest też jedynym miastem w Polsce, w którym powołano pełnomocnika ds. białoruskich - tłumaczy A. Zarembiuk.
Fundacja przygotowała kilkadziesiąt paczek. - Przekazaliśmy je m.in. rodzinom, które mamy pod opieką. Dwie z nich są bardzo duże - z ósemką i siódemką dzieci. Sprawdziliśmy też, jak żyją i czy nie potrzebują więcej wsparcia - wyjaśnia I. Shulga. - W każdej paczce są artykuły spożywcze, w tym owoce, warzywa, mięso, artykuły z długim terminem ważności (mąki, kasze, cukier, słodycze) oraz higieniczne i chemiczne. To jest wszystko to, co potrzebne jest do codziennego funkcjonowania.
Prezes Fundacji "Białoruski Dom" zauważa, że lista potrzebujących pomocy wciąż się rozszerza, bo z Białorusi uciekają kolejne osoby. Dzieje się to falami. - Najpierw na celowniku byli liderzy polityczni, potem ich zastępcy, a następnie ludzie, którzy pomagali represjonowanym, a dziś prześladowania władz dotykają wszystkich, którzy są przeciwni Aleksandrowi Łukaszence. Walka partyzancka trwa - mówi.
Jak wielka jest skala emigracji z Białorusi do Polski? - Jeszcze nie ma statystyk GUS, ale my pomagamy ok. 500 osobom. Według naszych szacunków, z Białorusi uciekło w ostatnich miesiącach kilkadziesiąt tysięcy osób - dodaje.
Pomoc realizowana przez Fundację "Białoruski Dom" jest nie tylko rzeczowa. - To również rehabilitacje i organizacja pomocy medycznej, ale też kursy języka polskiego. Wychodzimy z założenia, że musimy dawać naszym rodakom wędkę, by szybko stanęli na nogi i sami sobie radzili w nowej rzeczywistości, w której się znaleźli - tłumaczy A. Zarembiuk.
Prezes fundacji dodaje, że największe trudności, z którymi borykają się Białorusini, dotyczą nostryfikacji dyplomów i uprawnień do wykonywania niektórych zawodów. - Znalezienie zajęcia nie jest bardzo dużym problemem, ale wielu chce kontynuować swoją pracę zawodową, którą mieli na Białorusi. Cieszymy się, że władze centralne i samorządy w Polsce są dla nas tak otwarte - podkreśla.