Pogrzeb odbył się w gliwickiej katedrze, w rodzinnej parafii zmarłego księdza.
Dzisiejszej Mszy św. w katedrze przewodniczył bp Andrzej Iwanecki, a wśród koncelebrujących byli m. in. księża z rocznika święceń kapłańskich zmarłego i z parafii św. Barbary w Bytomiu, gdzie przez ostatnie 20 lat był rezydentem.
Śp. ks. Krzysztof Rusin zmarł 10 kwietnia w szpitalu, z powodu zakażenia koronawirusem. Miał 56 lat. Bp Andrzej Iwanecki zauważył, że chociaż jego śmierć wielu zaskoczyła, to on sam przygotowywał się na ten moment "przez swoje cierpienie, w którym człowiek odnajduje krzyż Zbawiciela" i "poprzez kapłaństwo, bo sakrament święceń wyciska niezatarty charakter duchowy".
- Jako biskup miałem okazję spotkać się z nim kilka razy. W czasie tych naszych spotkań można było odkryć, że zależało mu na kapłaństwie, a także to, że nosił swój krzyż choroby. I cieszył się, gdy mógł stanąć przy ołtarzu Chrystusowym i sprawować Najświętszą Ofiarę - powiedział.
Kazanie bp. Andrzeja Iwaneckiego:
Dziękował proboszczowi i wikarym parafii św. Barbary za wsparcie, które okazywali śp. ks. Krzysztofowi Rusinowi. - Zmarł w oktawie Wielkanocy, w tym świętym czasie - powiedział bp Iwanecki. A nawiązując do czytanego fragmentu Ewangelii wg św. Łukasza o gotowości na spotkanie z Panem, dodał: - Tylko Bóg jest w stanie zaspokoić najgłębsze tęsknoty serca ludzkiego, tylko Bóg był i jest w stanie zaspokoić najgłębsze tęsknoty serca księdza Krzysztofa.
Na zakończenie Eucharystii ks. Grzegorz Lepiorz z parafii św. Barbary, także w imieniu innych, wspominał zmarłego jako człowieka życzliwego, bezinteresownego i wdzięcznego. - Kiedy ostatni raz rozmawiałem z nim, dzień przed jego śmiercią, powiedział, żebym pamiętał o nim przy ołtarzu. W naszej domowej kaplicy, gdzie odprawiał Mszę św., wstążki w mszale zaznaczone są na dzień Wielkiego Poniedziałku. Wtedy modlił się tym szczególnym psalmem "Pan moim światłem i zbawieniem moim", który kończy się słowami: "Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących". Potem zaczęła postępować choroba - powiedział.
Podziękowanie ks. Grzegorza Lepiorza:
Podziękowanie ks. Krystiana Piechaczka:
Z kolei ks. Krystian Piechaczek, kolega kursowy, wspominał wspólny czas w seminarium i śp. ks. Krzysztofa Rusina jako człowieka "nieprzeciętnych talentów, rozległych zainteresowań, dobrego kolegę, któremu wielu zawdzięczało pomoc czy korepetycje".
- Nie poprzestawał na zadanym materiale, zawsze szukał głębiej, Stawiał sobie pytania, których nie było w skryptach i książkach. Tym nam imponował. Jego rozległe zainteresowania w poszukiwaniu harmonii i piękna przeniosły się też na inne dziedziny nauki. Z tego co wiem, prowadził wiele dyskusji, również z ludźmi niewierzącymi i obojętnymi religijnie, którym imponował wielką, nieprzeciętną wiedzą - powiedział.
Ksiądz Krzysztof Rusin został pochowany na Cmentarzu Centralnym w Gliwicach.