Imię Zenon, czy może nieco zdrobniale Zenek, nie ma dzisiaj zbyt dobrej prasy. Jest popularne, to fakt bezsporny, ale też utożsamiane z czymś prostym, by nie powiedzieć prostackim.
Imię Zenon, czy może nieco zdrobniale Zenek, nie ma dzisiaj zbyt dobrej prasy. Jest popularne, to fakt bezsporny, ale też utożsamiane z czymś prostym, by nie powiedzieć prostackim. Podążając w tym duchu, opis życia dzisiejszego patrona, św. Zenona z Werony, powinienem zacząć więc od czegoś tak pospolitego, jak wędkarstwo. Oto bowiem w Weronie, w niewielkim kościółku San Zeno in Oratorio, umiejscowionym w pobliżu starożytnej bazyliki, przechowywany jest duży kamień, na którym ponoć Zenon siadał i łowił ryby w rzece, przez co doczekał się zaszczytnego tytułu patrona wędkarzy. Zenon na rybach, czy to nie brzmi wystarczająco swojsko? Jednak ten sam kamień ma według badaczy także i drugą historię, o której jednak przez ostatnie 1600 lat mieszkańcy Werony jakby zapomnieli, choć przez ten czas wystawili w swoim mieście aż 8 kościołów pod wezwaniem dzisiejszego patrona. Jaką to tajemnice kryje zatem wspomniany kamień? Tak po prawdzie św. Zenon to jeden z pierwszych biskupów Werony, wybrany do pełnienia tej godności w roku 362. Ponieważ urodził się w Afryce Północnej około roku 300, doskonale pamiętał zatem jeszcze czasy, gdy chrześcijanie byli prześladowani i mordowani. Był zresztą naocznym świadkiem męczeństwa św. Arkadiusza - widział, jak odrąbywano mu ręce i nogi, by go zmusić do wyparcia się wiary. W jednym ze swoich kazań św. Zenon wprost podaje, że krew płynęła z ran Arkadiusza, tryskając jakby cztery fontanny. Pomny na cenę, jaką przyszło poprzednim pokoleniom chrześcijan zapłacić za wierność Chrystusowi, za swój pierwszy i zasadniczy pasterski obowiązek uważał nauczanie wiary, co potwierdza wpis w Martyrologium rzymskim: "Trzodę swoją ochraniał przed niebezpieczeństwami arianizmu i panującego wokół pogaństwa". Pozostawił po sobie 93 tzw. traktaty, będące cennym świadectwem ówczesnej mentalności, metod duszpasterskich i wskazań liturgicznych. W swoich pismach zostawił szczegółowy opis ówczesnej praktyki udzielania chrztu świętego i Eucharystii. Są to również pierwsze tego typu dokumenty spisane po łacinie i to tak pięknej stylistycznie, że o św. Zenonie mawiało się, że jest „Cyceronem chrześcijaństwa”. Biskup z Werony zasłynął także tym, że względem katechumenów zachowywał wielką ostrożność i roztropność w dopuszczaniu do chrztu świętego, by nie byli katolikami tylko z nazwy, a w życiu nadal poganami. Był w tym tak konsekwentny, że stał się prawdziwą opoką chrześcijańskiej Werony. I tu wracamy do naszego przechowywanego w kościele kamienia. Przez wieki ludzie zapomnieli, że był kamieniem węgielnym chrześcijańskich początków Werony i z kamienia symbolizującego pracę rybaka dusz św. Zenona z Werony, stał się siedziskiem wędkarza. Ot proza życia.