Gdy Frodo wola wzburzony: „przecież Gollum zasługuje na śmierć”, Gandalf odpowiada: „Zasługuje. Z pewnością zasługuje. Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć, a niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie.” Co Tolkien pisał o miłosierdziu?
Ocalenie
Gollum doświadczył litości i miłosierdzia ze strony Froda i to właśnie uratowało Powiernika Pierścienia. Można by przecież powiedzieć, że Frodo ostatecznie też zgrzeszył, czy „dokonał apostazji”, jak jeden z czytelników pisał do Tolkiena, sugerując tym samym, że Frodo powinien zostać stracony jako zdrajca, a nie uhonorowany – przecież zdradził! Tolkien odpowiada jednak, że „«zbawienie» świata i «zbawienie» samego Froda dokonuje się dzięki jego poprzedniemu miłosierdziu” – a więc dzięki temu, że Frodo wybaczył krzywdy Gollumowi: „Każda rozważna osoba powiedziałaby Frodowi, że Gollum na pewno go zdradzi, a na końcu może go obrabować. Okazać mu «miłosierdzie», powstrzymać się od zabicia go, było szaleństwem, czy też aktem mistycznej wiary w ostateczną wartość miłosierdzia i wielkoduszności, nawet jeśli w świecie podległym upływowi czasu było to katastrofalne. Gollum w końcu obrabował i zranił Froda – lecz dzięki «łasce» ta ostatnia zdrada nastąpiła dokładnie w chwili, kiedy ów ostateczny zły czyn stał się najbardziej zbawienną rzeczą, jaką można było dla Froda zrobić! […] Bardzo słusznie przyznano Frodowi najwyższe honory” (List 181).
W innych listach Tolkien również niejako bronił swojego bohatera, mówiąc, że „Frodo został uczczony, ponieważ przyjął ciężar Pierścienia dobrowolnie, a potem zrobił wszystko, co fizycznie i umysłowo było w jego mocy. Został ocalony (a wraz z nim Sprawa) – przez Łaskę [tu znów Łaskę pisze Tolkien wielką literą – przyp. S.A.]: przez najwyższą wartość oraz skuteczność Miłosierdzia [znów wielką literą Miłosierdzie – przyp. S.A.] i wybaczenia krzywd” (List 191).
Mamy mierzyć jak najwyżej
Zdaniem Tolkiena Powiernik wypełnił swoją misję w takim stopniu, w jakim starczyło mu sił umysłu i ciała, a ci, którzy tak ostro oceniają Froda, „mają skłonność do zapominania o tym dziwnym elemencie świata, który my nazywamy Litością lub Miłosierdziem, a który stanowi także warunek konieczny przy osądzie moralnym […]. W jego najwyższej formie jest właściwy Bogu”. Następnie Tolkien mówi coś bardzo katolickiego: „samym sobie musimy przedstawiać absolutny ideał bez żadnych kompromisów”, dlatego mamy mierzyć jak najwyżej – i być może uda nam się coś osiągnąć. Według tej reguły powinniśmy stawiać wysoko poprzeczkę samym sobie, natomiast „do innych, a w każdym razie do tych, o których wiemy wystarczająco dużo, by wydać osąd, musimy stosować skalę złagodzoną przez «miłosierdzie»: […] musimy ocenić ograniczenia siły danej osoby i porównać to z potęgą danych okoliczności”.
Bliskie to jest szczególnie duchowości świętego Ignacego z Loyoli, założyciela jezuitów: tych zakonników często oskarżano o zbytnią pobłażliwość wobec penitentów, nie odmawiano im jednak zachowywania surowości wymagań wobec siebie. (…)
Klamrą, która zamyka temat łaski i miłosierdzia we Władcy Pierścieni, jest scena w Shire, już pod koniec powieści, gdy Frodo nie pozwala zabić Sarumana. Inni hobbici dziwią się temu, ale Saruman rozumie decyzję Froda i z mieszaniną podziwu i nienawiści mówi: „Wyrosłeś, niziołku”. Frodo faktycznie wyrósł. Z kogoś, kto porywczo denerwuje się, że Bilbo po prostu nie zabił Golluma, staje się kimś, kto zaczyna rozumieć, czym jest łaska i miłosierdzie. Potrafi szafować miłosierdziem, udzielać go innym, nawet tym bardzo zepsutym, jak Gollum czy Saruman.
Fragment książki ks. dra Stanisława Adamiaka „Teologia Tolkiena”, Stacja 7, Kraków 2021
Śródtytuły pochodzą od redakcji