- Posługa w szpitalu tymczasowym to bardzo ważne doświadczenie, poczucie bycia w centrum Kościoła i Ewangelii - uważa ks. Wojciech Bartoszek, kapelan takiego szpitala w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.
Kapelan potwierdza to, co mówią lekarze: do szpitali covidowych trafiają coraz młodsi pacjenci. "Jeszcze miesiąc – półtora temu zdecydowana większość to byli ludzie starsi, z których 60-70 proc. pragnęła przyjąć komunię. Teraz, gdy do szpitala trafiają młodsi pacjenci, częściej słyszę odmowę, kiedy pytam o przyjęcie komunii. Czasem słyszę coś negatywnego na temat Kościoła. Niektórzy pytają o sens swojego cierpienia. Słucham uważnie wszystkich chorych, bo to może być okazją, by poprowadzić ich do Chrystusa. On uzdrawia serce człowieka i nadaje sens cierpieniu" - mówi ks. Bartoszek.
"Zawsze pytam nawet tych chorych, którzy odmawiają przyjęcia sakramentów, czy mogę się pomodlić o ich powrót do zdrowia. Większość pacjentów pragnie takiej modlitwy. Wielu pacjentów – zwłaszcza w czasie przedświątecznym – przystępuje także do sakramentu spowiedzi świętej. W Niedzielę Zmartwychwstania polały się z wielu oczu łzy szczęścia wypływające z faktu, że właśnie w tym dniu można było przyjąć Ciało Pańskie" – opowiada w rozmowie z PAP.
Praca w szpitalu zakaźnym na oddziale covidowym dla całego personelu – w tym i kapelanów – oznacza konieczność noszenia specjalnego ochronnego kombinezonu. Aby nawiązać lepszą więź z chorymi i nie być dla nich anonimowym pracownikiem, ks. Bartoszek przygotował 150 swoich zdjęć w sutannie i koloratce na papierze samoprzylepnym. Codziennie nakleja nowe na kolejny kombinezon, bo nic - co było w strefie zakaźnej - nie może jej opuścić. To dotyczy również komunii świętej. Dlatego ks. Bartoszek starannie przygotowuje wcześniej odpowiednią ilość hostii, by móc je rozdysponować wśród chorych, którzy chcą i mogą je przyjąć. Przekazanie Eucharystii chorym jest - jak podkreśla - jego najważniejszą misją w szpitalu.
Ks. Bartoszek przyznaje, że intensywne doświadczanie odchodzenia chorych jest trudne także dla księży: "Oddaję to Jezusowi. Bardzo pomaga mi osobista modlitwa i codzienna msza, którą często odprawiam prywatnie. Choć jestem zaszczepiony, to staram się nie wchodzić w przestrzeń życia parafialnego, żeby nie budzić lęku przed zakażeniem wśród tych, którzy wiedzą, gdzie pracuję".
ks. Wojciech Bartoszek zwraca uwagę, że wraz z drugim kapelanem, ks. Marcinem Niesporkiem są świadkami przełomów w relacjach rodzinnych, powrotów po wielu latach do Kościoła, do sakramentów. „Jesteśmy świadkami uzdrowień – zarówno tych fizycznych i to nawet w bardzo ciężkich przypadkach, jak i duchowych. W tym morzu cierpienia wielu wznosi się na wyżyny wiary i miłości. Bycie tam jako kapłan w takim miejscu i czasie to bycie w samym sercu Kościoła, w centrum Ewangelii" – uważa kapłan.
W jednym z ostatnich wydań „Gościa Katowickiego” ks. Bartoszek, który jest też krajowym duszpasterzem Apostolstwa Chorych, opowiadał o trudnej misji, jaką jest ofiarowanie swojego cierpienia.
„W Kościele ta droga jest określana mianem Apostolstwa Chorych. Rozmawiając niedawno z pewnym pacjentem, usłyszałem, że pragnie on ofiarować swoje cierpienia za Kościół. Inny pacjent na tym samym oddziale wyraził wolę podjęcia modlitwy za pozostałych chorych przebywających w szpitalu oraz za personel medyczny. Pamiętajmy, że sama duchowość apostolstwa, czyli ofiarowanie cierpienia w zjednoczeniu z Chrystusem za Kościół święty, może być realizowana nie tylko w szpitalu covidowym, ale także w domu, co bardzo często ma miejsce” – podkreśla kapelan tymczasowego szpitala.
Cały wywiad tutaj: Dobro w cierpieniu