Od wieczora 29 marca do dzisiejszego popołudnia mieszkańcy parafii św. Małgorzaty w Bielsku-Białej Kamienicy, a także najbliżsi, przyjaciele, znajomi, księża, modlili się przy trumnie śp. ks. Władysława Droździka. Po Mszy św., której przewodniczył bp Roman Pindel, wieloletni proboszcz parafii spoczął na cmentarzu przy kościele.
Ks. kan. Władysław Droździk, który był proboszczem w bielskiej Kamienicy od 1992 do 2016 roku, zmarł w piątek 26 marca br. - w 80. roku życia i 56. roku kapłaństwa. Jego ostatnią wolą było, by spocząć na tutejszym cmentarzu parafialnym.
Od wieczoru 29 marca w kamienickim kościele trwało czuwanie modlitewne przy trumnie ks. Władysława. W poniedziałek na modlitwie i Mszy św. spotkali się tu m.in. członkowie Akcji Katolickiej i Domowego Kościoła, a także księża, którzy jako wikariusze współpracowali ze śp. ks. Droździkiem.
Dziś w kamienickim kościele w intencji zmarłego duszpasterza sprawowano trzy Msze św. Rano modlili się księża, w tym kapłani z rocznika święceń ks. Władysława i księża z dekanatu starobielskiego - razem z bp. Piotrem Gregerem. Następnie przedstawiciele grup i wspólnot parafialnych, a o 14.00 - najbliższa rodzina. Tej liturgii przewodniczył bp Roman Pindel, a przy ołtarzu stanęli także: ks. prałat Franciszek Płonka - kolega rocznikowy zmarłego, który wygłosił homilię, ks. proboszcz Marek Droździk, następca ks. Władysława w Kamienicy, ks. Marcin Suchanek - dyrektor Domu Księży Emerytów w Bielsku-Białej, gdzie zamieszkał na emeryturze ks. Władysław, i ks. Piotr Góra - sekretarz biskupa Romana.
Kamienica pożegnała dziś swojego długoletniego, emerytowanego proboszcza.Wśród uczestników liturgii nie zabrakło reprezentantów Beskidzkiej Rady Olimpijskiej i Mariana Kasprzyka - kamienickiego parafianina, medalisty olimpijskiego w boksie z Rzymu (1960) i Tokio (1964). Ks. Władysław od 1992 r. był oddanym kapelanem beskidzkich olimpijczyków.
W imieniu Beskidzkiej Rady Olimpijskiej duszpasterza żegnał Bogdan Dubiel. - Ks. Władysław kochał sport, kochał ludzi, którzy rozsławiali naszą ojczyznę nie tylko na arenach Igrzysk Olimpijskich, ale również na arenach sportowych całego świata - mówił. - W naszej pamięci, w naszych sercach na zawsze utkwiła data 27 października 2000 r. W tym dniu św. Jan Paweł II spotkał się ze sportowcami z całego świata i przyjął na prywatną audiencję beskidzkich olimpijczyków, sportowców i działaczy. Cała rodzina, Władziu, księże Władysławie, jest Ci szczególnie wdzięczna za to, że poprowadziłeś tę pielgrzymkę do Rzymu. Za wszystkie Msze św., szczególnie te organizowane w kwietniu z okazji Dnia Olimpijczyka. Dziękujemy, że byłeś zawsze zainteresowany wszystkimi olimpijczykami i ich rodzinami.
Jak wspominał B. Dubiel, to także ks. Droździk pojechał razem z Marianem Kasprzykiem na Jasną Górę, gdzie olimpijczyk podarował Matce Najświętszej swój złoty medal z Tokio…
Bp Roman Pindel przy trumnie ks. kan. Władysława Droździka.W imieniu rodziny głos przy trumnie zmarłego zabrał siostrzeniec Jacek Barcik. Podkreślił wdzięczność wobec ukochanego brata, wujka, kuzyna, przyjaciela. Dodał, że w powszechnej opinii rodziną kapłana jest Kościół. - W przypadku zmarłego księdza Władysława ta opinia była prawdziwa, ale nie do końca, ponieważ cały czas, przez całe jego życie, otaczała go także ta rodzina pozakościelna, ta rodzina, w stosunku do której zawsze był niezwykle lojalny, niezwykle serdeczny, niezwykle przyjacielski. Nigdy nam nie odmówił pomocy. Tak go pamiętamy, jako człowieka otwartego, jako człowieka dobrego. Tutaj siedzi wiele osób, które osobiście zawdzięczają mu bardzo wiele, poczynając od dobrego słowa, wsparcia, przez myśl, która inspirowała nas do rozwoju, aż po wsparcie przyziemne, ale niezwykle ważne, materialne. Nie jest w gruncie rzeczy ważne, jak człowiek umiera. Ważne jest, jak człowiek żyje - tym, jak żyje, wystawia sobie świadectwo.
Jak zaznaczył siostrzeniec ks. Władysława: - On sobie swoim życiem wystawił pomnik ludzkiej wdzięczności. To jest pomnik najwspanialszy, jaki można sobie postawić…
Zacytował fragment z testamentu swojego wujka, by - jak zaznaczył - wyrazić, jak dobrym był człowiekiem i jak godnym uczniem Chrystusa: Zdając sobie sprawę, że jest to moja ostatnia wola, jeszcze raz dziękuję Bogu za wszystkie otrzymane od niego dobrodziejstwa. Równocześnie przepraszam wszystkich, których w moim życiu obraziłem lub skrzywdziłem i w imię miłosierdzia chrześcijańskiego proszę o przebaczenie. Ze swej strony przebaczam wszystkim, którzy by się poczuwali do jakiejś winy względem mnie.
Ks. kan. Władysław Droździk zmarł 26 marca 2021 r.Specjalny list do uczestników pogrzebu w imieniu krajowego duszpasterstwa sportowców i biskupa Mariana Florczyka, delegata KEP ds. duszpasterstwa sportowców i diecezjalnych duszpasterzy sportowców wystosował ks. Edward Pleń, krajowy duszpasterz sportowców. List odczytał ks. Marcin Suchanek.
W homilii ks. prałat Franciszek Płonka przypomniał drogę życiową ks. Władysława, urodzonego w Kozach 1 października 1941 r., z rodziców Marii i Edmunda. Na jego powołanie niemały wpływ miał ks. Franciszek Macharski, który duszpasterzował w Kozach, a także środowisko Liceum im. M. Kopernika w Bielsku-Białej.
Święcenia kapłańskie przyjął 11 kwietnia 1965 r. z rąk abp. Karola Wojtyły, a następnie posługiwał jako wikary w parafiach w Białym Dunajcu, Rabce, Maniowach, Czorsztynie, Lipowej i Krzeszowicach. Później przez 10 lat jako proboszcz w Lipnicy Małej, w trudnych czasach komunistycznych. W 1992 r. trafił do Kamienicy.
- Serdeczny, przyjazny, życzliwy, spokojny, pogodny, słowny, konsekwentny. We wszystkim, czego się podejmował, łącznie z wyprawami turystycznymi i pielgrzymkami, wiedział, Komu służy i do Kogo ludzi prowadzi - zaznaczył ks. Płonka, wymieniając wspólnoty i duszpasterstwa w parafii, którym z oddaniem służył ks. Władysław. Mówił również o jego pasjach sportowych, w tym… ulubionych szachach.
Bp Roman Pindel przewodniczył Mszy św. pogrzebowj śp. ks. kan. Władysława Droździka.Pod koniec Mszy św. swoim wspomnieniem o ks. Droździku z czasów, gdy był wikarym w swojej pierwszej parafii, w Kozach, podzielił się także bp Roman Pindel. Wówczas około dziesięciu księży rodaków odwiedzało rodzinną parafię, w wybranych przez nich dniach. To, co wyróżniało ks. Władysława, to fakt, że zawsze przyjeżdżał na pogrzeby swoich sąsiadów. - Widać, jak bardzo był związany z tą swoją małą ojczyzną, najbliższymi… - dodał bp Pindel.
Nim uczestnicy uroczystości odprowadzili ks. Władysława Droździka na miejsce wiecznego spoczynku, wszystkim za modlitwę w intencji zmarłego dziękował ks. Marek Droździk: - Pozwoliłem sobie policzyć, ile ks. Władysław za te 24 lata posługi odprawił tu Mszy św… To około 25 tys. - w różnych intencjach. Jak wiele osób przychodziło prosić go o modlitwę w trudnych sytuacjach. Dziś on nas prosi o modlitwę. Cieszę się, że ks. Władziu będzie pochowany na naszym cmentarzu, przy swoich, których kochał. I myślę, że my go również kochamy. Bo będziemy mogli zapalić przysłowiową świecę, złożyć kwiaty, ale też tak jak za życia przychodziliśmy prosić go o modlitwę, tak i po śmierci również możemy go prosić o wstawiennictwo i modlitwę…