Dzisiejszego patrona nie da się nie znać.
Dzisiejszego patrona nie da się nie znać. To wszak Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny, św. Józef - ten z brodą i wsparty na kosturze, stojący tuż obok Matki Bożej trzymającej na rękach Dzieciątko. Oczywiście dzisiaj już wiemy, że ten obraz starszego, brodatego cieśli rozmija się z historyczną prawdą, która św. Józefa odmładza. Co więcej w dobie dostrzegania i promowania roli ojca w zajmowaniu się domem i dziećmi, można znaleźć i takie obrazy dzisiejszego patrona, na których nie tylko jest młody, ale także zajmuje się Dzieciątkiem, gdy Maryja śpi umęczona opieką nad noworodkiem. Jednak literalnie nasza wiedza o św. Józefie ogranicza się do 26 wierszy w Nowym Testamencie, gdzie jego imię zostaje wymienione 14 razy, a z jego ust nie pada ani jedno słowo. Reszta jest naszym świętym domysłem, który znajdziemy w pismach apokryficznych, to jest Protoewangelii Jakuba i Ewangelii Tomasza, obie z II wieku, a następnie w Ewangeliach Pseudo-Mateusza czy Narodzenia Maryi, a także w Historii Józefa Cieśli, która powstała w IV wieku i opowiada o rodzinie Józefa, jego małżeństwie, pracy i śmierci. Pomijając ich wartość historyczną i teologiczną, to akurat w kwestii śmierci św. Józefa teksty kanoniczne i apokryficzne są zgodne – była najpiękniejsza z możliwych, bo w ostatnich chwilach jego życia towarzyszyli mu Jezus i Maryja. Stąd też tradycja nazywa św. Józefa patronem dobrej śmierci. Mnie jednak w tym dzisiejszym przypomnieniu sylwetki Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny uderzyła zupełnie inna informacja, od tych które znamy z katechezy i liturgii słowa. Otóż, chociaż jest on z uwagi na swoją bliskość z Jezusem i Maryją stawiany na czele wszystkich świętych i chociaż jego pierwsze liturgiczne wspomnienie sięga IV wieku, to do Kanonu Rzymskiego, czyli Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej, imię św. Józefa wpisał dopiero Jan XXIII, czyniąc go także patronem Soboru Watykańskiego II. Benedykt XVI imię to włączył także do pozostałych modlitw eucharystycznych, natomiast papież Franciszek rok liturgiczny 2021 ogłosił „Rokiem św. Józefa”. A teraz puenta – dlaczego akurat te przytoczone przed chwilą fakty mają być tak uderzające w kontekście dzisiejszego patrona? Bo mówią nam one o zmianie. Oto w obliczu kryzysu, jaki w ostatnich dziesięcioleciach pogłębia się w Kościele, zaczynamy na nowo szukać orędownictwa i inspiracji ze strony milczącego, ciężko pracującego świeckiego, który w swoim życiu słuchał Boga i opiekował się rodziną.