Czeski rząd zdecydował w poniedziałek o rozszerzeniu obowiązkowych testów na Covid-19 na pracowników w firmach liczących od 10 do 49 pracowników. Przedsiębiorstwa i spółki, które mają więcej pracowników, już przeprowadzają badania. Łącznie testy mają dotyczyć około 3,3 mln osób.
Poza systemem obowiązkowych testów znajdują się osoby pracujące zdalnie. Jeżeli miałyby przyjść do pracy, muszą okazać negatywny test. Według wicepremiera oraz ministra przemysłu i handlu Karla Havliczka w największej operacji logistycznej w Czechach będzie poddawanych testom 3,3 miliona pracowników. Testy muszą być przeprowadzane raz w tygodniu. Według Havliczka rząd rozważa obowiązek przeprowadzania testów dwa razy w tygodniu.
Na konferencji prasowej po posiedzeniu gabinetu w poniedziałek Havliczek powiedział, że odsetek pozytywnych wyników testów wynosi od 0,77 do 1,5 proc. Nie są to precyzyjne dane, ale szacunki różnych stowarzyszeń i związków pracodawców i pracowników. Według ekspertów spodziewano się wyższych wskaźników sięgających nawet 5 proc.
Minister zdrowia Jan Blatny powiedział, że szacunki odzwierciedlają aktualną tendencję w rozwoju epidemii w Czechach. Jego zdaniem "sytuacja nie rozwija się całkowicie krytycznie, ale także nie jest to optymistyczny scenariusz". Blatny przewiduje, że w najbliższych dniach do szpitali będzie przyjmowanych od 550 do 600 pacjentów z Covid-19 dziennie. Aktualnie hospitalizowanych jest ponad 8300 osób, w stanie ciężkim jest blisko 2000. Dlatego też, jak powiedział szef resortu zdrowia, nie należy się spodziewać zasadniczych zmian w restrykcjach, które pod koniec lutego br. zostały wprowadzone na trzy tygodnie. O ich ewentualnym przedłużeniu ma zdecydować rząd w czwartek.
Blatny powiedział także, że Czechy nie zawieszą szczepień preparatem firmy AstraZeneca, dopóki nie zostanie udowodniony związek między szczepionką a przypadkami zakrzepów krwi. "Widoczna jest bezdyskusyjna korzyść ze stosowania tej szczepionki i nie powinno się mieć co do niej obaw" - stwierdził Blatny.