- Myślałam, żeby spotkać się w niedzielę 7 marca, przed Dniem Kobiet, ale nie pozwoliły mi na to obowiązki w klasztorze. W zamian Pan Bóg dał nam kolejną wielkopostną niedzielę, która była... Niedzielą Radości - Laetare! - uśmiecha się s. Virginia Parchoniuk, która zaprosiła mamy, córki i swoje współsiostry duchaczki z Międzybrodzia Bialskiego na królewskie spotkanie.
Żywiołowa siostra Virginia Parchoniuk, duchaczka mówi, że skoro ona nosi takie, nie inne imię zakonne, do takiego spotkania musiało wreszcie w Międzybrodziu Bialskim dojść!
- Ostatnio żyję dość intensywnie tajemnicą, jaką jest odkrywanie swojej kobiecości, tożsamości kobiety, królewskiej córki Pana Boga przez pryzmat Matki Bożej - mówi s. Virginia. - To dla mnie tym bardziej ważne, że noszę imię Maryi w tajemnicy Jej dziewictwa, więc bardzo chciałam się podzielić z kobietami tym niezwykłym doświadczeniem, które sama odkrywam, poznaję, którym żyję. Tegoroczny Dzień Kobiet był zatem dla mnie przyczynkiem, żeby zaprosić mamy i córki, a także moje współsiostry na kilkugodzinne spotkanie.
Wszystkie kobiety i kobietki najpierw spotkały się w klasztornej kaplicy sióstr na Koronce do Ducha Świętego (którą w międzybrodzkiej parafii św. Marii Magdaleny dzięki siostrom zna niemal każdy), a następne przeszły do salki katechetycznej, udostępnionej im przez ks. proboszcza Marka Wróbla. Każda rodzinna ekipa - mama lub babcia z córkami czy wnuczkami - przyniosła też własnoręcznie przygotowane na wspólny stół słodkości.
- Zależało mi na tym, żeby to spotkanie oprzeć na słowie Bożym - kontynuuje s. Virginia. - Pomyślałem, że ten z Pieśni nad Pieśniami będzie właściwym na ten czas: "Jakże piękna jesteś, moja przyjaciółko, jakże piękna. Jak lilia między cierniami, tak moja przyjaciółka pośród dziewcząt". Każda uczestniczka dostała karteczkę z tymi słowami, a pierwszym wspólnym zadaniem mam i córek było wykonanie papierowej lilii według zasad origami.
Jak mówi siostra, bardzo chciała, by każda z pań - małych i dużych - odkryła, że jest córką Króla, że fakt, iż jest kobietą, jest Bożym pomysłem na jej życie, że w każdej płynie królewska krew Bożej kobiety z narodu wybranego. - Wzorem w odkrywaniu tego królewskiego pochodzenia jest Maryja i to Ona stała się naszą patronką. To Maryja pokazuje nam, jak odkrywać swoją tożsamość kobiety w świecie, w który żyjemy. Maryja nie miała wypisane na czole, kim jest, a jednak jej sposób życia mówił o tym jednoznacznie. Zależy mi na tym, żeby wszystkie panie potrafiły kochać siebie, a wtedy będziemy umiały właściwie kochać innych - uzupełnia siostra.
Podczas wspólnych gier, zabaw, kalamburów, zagadek, mamy i córki uczyły się wzajemnego zrozumienia, budowania relacji, patrzenia oczami drugiej strony na te same sprawy.
- Stoimy naprzeciw siebie i patrzymy na karki z cyfrą 9 lub literą M - zależnie od zajmowanego miejsca widzimy albo 6, albo 9, albo M albo W - tak jest też w życiu. Patrzmy na to samo, ale widzimy inaczej - bo mamy inne doświadczenie życiowe. Maryja patrzyła na te same rzeczy, co inni, a jednak widziała więcej - takiego patrzenia też chcemy się uczyć od Niej - dodaje s. Virginia.
Wśród uczestniczek spotkania były Dzieci Maryi, którymi opiekuje się siostra, ale też dziewczynki niezwiązane dotąd z żadną wspólnotą. - To, co piękne, dobre, dotyczy nas wszystkich, dlatego zależało mi, żeby tym spotkaniem wyjść także do mam i córek spoza wspólnoty. Myślę, że czasem trzeba kogoś "podkręcić", żeby zdecydował się wejść do pewnej wspólnoty.
Wspólne spotkanie zakończyła modlitwa kobiet za nie same, za wstawiennictwem Matki Najświętszej
- Świetne spotkanie, na którym był czas i na modlitwę, i zabawę, i wspólne biesiadowanie. Pełne dwie godziny spędziłam tylko z córką. Nie odrywały nas od siebie telefony, telewizor. W zamian były wspaniałe, pełne radości zajęcia - mówi Beata Morawiak, która w spotkaniu wzięła udział z córką, 7-letnią Sandrą.
Zuzanna Bieda przyszła na spotkanie z babcią Mirosławą: - Bardzo wzruszyłam się, kiedy przeczytałam słowa z Pieśni nad Pieśniami, które przygotowała dla nas siostra. Zachęciła nas, żebyśmy się ich nauczyły na pamięć, miały je w widocznym miejscu - zwłaszcza wtedy, kiedy przyjdą myśli, że jesteśmy beznadziejne, okropne, brzydkie, że się do niczego nie nadajemy. To słowo Boże da nam wtedy pewność, że na pewno tak nie jest…
- Urzekło mnie poczucie humoru siostry - nie znałam jej z tej strony, a poza tym nauczyłyśmy się robić papierowe lilie, odkryłyśmy zabawę w pałace i księżniczki, poznałyśmy się wzajemnie, ucząc się w różny sposób relacji, które ułatwiają porozumienie - mówi babcia Mirosława.
A kolejne spotkanie, które przygotowuje s. Virginia - już w majowy weekend. Tym razem szczególne zaproszenie na wyjątkowe rekolekcje dostaną dziewczęta.