Była mroźna, zimowa noc. Jezioro w pobliżu armeńskiej Sebasty pokryte było grubą warstwą lodu. Na jego brzegu stali w grupkach, grzejąc się przy ogniu, rzymscy żołnierze.
Była mroźna, zimowa noc. Jezioro w pobliżu armeńskiej Sebasty pokryte było grubą warstwą lodu. Na jego brzegu stali w grupkach, grzejąc się przy ogniu, rzymscy żołnierze. Choć mieli na sobie grube opończe, a niektórzy nawet skóry zwierząt, dotkliwe zimno nieubłaganie kąsało ich ciała. To jasne, że woleliby spędzać te nocne godziny w niedalekim obozie, ale rozkaz to rozkaz. A ten był bodaj czy nie najtrudniejszy ze wszystkich, jakie przyszło im wykonać. Pilnowali przecież 40 swoich towarzyszy broni, legionistów tak jak i oni sami, z XII legionu rzymskiego, zwanego „Piorunującym”. Nazwa całkowicie zasłużona, bo tworzyli go odważni i zaprawieni w bojach żołnierze, którzy samą swoją nazwą wprowadzali popłoch w szeregach wroga. Jednak kilka dni temu 40 z nich, po raz pierwszy w czasie pełnienia swojej długoletniej służby, postanowiło odmówić wykonania rozkazu. Wyrok za takie przewinienie mógł być tylko jeden – śmierć. Kto jednak chciałby wziąć na siebie ich krew i pozbawić życia? Czy komuś takiemu można by było potem jeszcze zaufać w walce? Dlatego egzekucja owych 40 legionistów musiała być wyjątkowa – z jednej strony okrutna, z drugiej nie łamiąca morale pozostałych przy życiu współtowarzyszy. Właściwie skazańcy powinni sami sobie zadać śmierć. Dlatego właśnie stoimy w nocy z 9 na 10 marca roku 320 na brzegu zamarzniętego jeziora niedaleko Sebasty, grzejąc się przy ognisku i spoglądając co jakiś czas na lodową taflę. A to tam, zbici w jedną masę, stoją nadzy mężczyźni. Widać jak się trzęsą z zimna, widać parę buchająca z ich ust, która z każdym wydechem coraz bardziej pozbawia ciepła ich ciała. Czy złorzeczą? Czy w akcie desperacji rzucą się na swoich strażników, by ocalić swoje życie? Nie. Zamiast tego będą się całą noc modlić i umacniać w tym najtrudniejszym boju, jaki przyszło im toczyć. To walka o dochowanie wierności Chrystusowi aż do śmierci. To zmaganie z pokusą podejścia do kolegów ze swojej centurii, by się ogrzać, a następnie złożywszy ofiarę pogańskim bożkom, żyć tak jak do tej pory, odnosząc zwycięstwa na polu walki i przyjmując honory. Ta długa, mroźna, zimowa noc odbierze życie niemal wszystkim z tych chrześcijańskich legionistów. Przetrwa ją tylko jeden z nich, ale i on dołączy rankiem do pozostałych, których ciała zostaną ułożone w stos i spalone, by pamięć o 40 wyznawcach Chrystusa, którzy nie wyrzekli się swojego Zbawiciela, została zapomniana na wieki. Pomysł ten był jednak z góry skazany na niepowodzenie, w końcu bowiem do historii przechodzą śmiałe zwycięstwa, a to spod Sebasty z pewnością do takich należy.