Choć się do tego nie przyznajemy, jesteśmy bałwochwalcami. Naszym idolem jest skuteczność. Mamy działać i odnosić sukcesy. Najlepiej widoczne. A co jeśli nam to nie wyjdzie?
Choć się do tego nie przyznajemy, jesteśmy bałwochwalcami. Naszym idolem jest skuteczność. Mamy działać i odnosić sukcesy. Najlepiej widoczne. A co jeśli nam to nie wyjdzie? Jeśli poniesiemy porażkę? Wtedy możemy zostać nazwani świętymi. I nie chodzi tutaj o celebrowanie nieudolności, tylko o dostrzeżenie pewnej prawdy. Oto my mamy po prostu robić swoje najlepiej jak potrafimy. Bez względu na wymierne lub niewymierne sukcesy. A zwyciężać ma Bóg. I mniej więcej takie motto mogłoby przyświecać życiu św. Feliksa III. Pochodził ze starożytnego arystokratycznego rodu Anicjuszów. Jego małżonką była Petronia, która powiła mu dwoje dzieci, Giordana i Paulę. Po śmierci żony w 472 roku, Feliks został ustanowiony diakonem, a 11 lat później wybrano go na papieża. Jako następca św. Piotra również nie miał łatwo. Władca Italii, Odoaker, usiłował przywrócić niektóre pogańskie święta, w Afryce Północnej ariańscy Wandalowie zmuszali katolików do odstępstwa od wiary, a patriarcha Konstantynopola, Akacjusz, popierał otwarcie herezję monofizycką. Jakby tego było mało, miał dla tego działania pełne poparcie wschodniego cesarza Zenona Izauryjczyka. Nawet legaci św. Feliksa wysłani do Konstantynopola zamiast nakłonić Akacjusza do łączności z Kościołem przeszli na monofizytyzm. Tak samo zresztą jak i patriarcha Aleksandrii Piotr Mongos. Wobec tak niekorzystnego obrotu spraw św. Feliks zwołał w Rzymie synod, na którym legatów pozbawiono mandatów natomiast samego Akacjusza ekskomunikowano. Ponieważ patriarcha Konstantynopola klątwę odwzajemnił, w roku 484 doszło za pontyfikatu dzisiejszego patrona do pierwszej schizmy między Zachodnim a Wschodnim Kościołem. Rozłam trwał ponad 30 lat i choć heretyccy patriarchowie umarli, a na ich miejsce powołano nowych, to i tak św. Feliks nie zgodził się na pojednanie oparte na fałszu. Czyli na uznaniu, że nie mówimy o tym. co nas dzieli, a heretyckich biskupów wspominamy jako prawowiernych. Ta niezłomność nie przysporzyła mu popularności. Tak samo zresztą, jak i surowa postawa wobec tych wiernych, którzy odeszli od Kościoła pod wpływem prześladowań przez arian. Tak, papież Feliks III nie odnotował na swoim koncie sukcesów. Ale jest wspominany jako święty, bo twardo obstawał przy jednej tylko Prawdzie. Tej Objawionej.