Stary Abram, ufając swemu Bogu, przed laty opuścił rodzinne Ur. Przewędrował do Haranu – tam, gdzie spotykali się handlarze przybywający z Egiptu i kupcy z Mezopotamii.
Tutaj Abram usłyszał: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem”. Zaufał, powędrował z Haranu na południe, do dzisiejszej Ziemi Świętej. Potem Pan Bóg zmienił mu imię na Abraham, które miało wskazać, że stanie się ojcem wielu narodów.
Jednakże starzejący się Abram/Abraham i jego też niemłoda już żona Sara wciąż nie mieli potomka. Wreszcie narodził się – w sposób cudowny, wbrew logice i wbrew naturze. Izaak, syn Abrahama i Sary, był owocem cudownej Bożej interwencji. Był także dzieckiem Bożego uśmiechu, który przekracza ludzkie oczekiwania. Gdy Sara usłyszała, że za rok będzie matką, po prostu zaczęła się śmiać. A ten hebrajski czasownik brzmi zahak. I od niego wzięło się imię syna Abrahama i Sary, Izaak. Dziecko Bożego uśmiechu, które przekracza ludzkie plany i oczekiwania. Można przypuszczać, że Izaak musiał być nie tylko wypieszczony, ale i wyjątkowo chroniony przez swych leciwych rodziców. I wtedy przychodzi kolejna próba. Abraham usłyszał kolejne Boże wezwanie: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę”. Z ludzkiej perspektywy to był cios, ale Abraham był gotów złożyć swemu Bogu ofiarę z tego, co najbardziej ukochał. Biblijny tekst pokazuje, że całkowite zaufanie Panu Bogu, często przekraczając ludzkie oczekiwania, jednocześnie przekracza ludzką logikę.
Ludzką logikę przekracza także czytana dziś ewangeliczna scena przemienienia Pana Jezusa. Chrystus, objawiający się wybranym uczniom, pokazuje, że posiada Boską moc. Ona przekracza ludzkie plany, większe niż te, które miał stary Abraham, i większe niż te, które mieli świadkowie przemienienia: apostołowie Piotr, Jakub i Jan. •