107,6 FM

Bł. Marek Marconi

Co właściwie pozostaje po człowieku dla potomności?

Co właściwie pozostaje po człowieku dla potomności? Dzieła, które stworzył za życia? Z pewnością. Historyczne zapiski o jego heroicznych czynach? A jakże. Czasem też majątek, który przekazał pośmiertnie na jakieś ważne cele. A co, gdy nic takiego nie stało się jego udziałem? Czy wtedy ktoś taki skazany jest na zapomnienie? Nie. Czego dowodem jest dzisiejszy patron. Już wiemy o nim, że nie stworzył żadnego ponadczasowego dzieła, że nie dokonał niczego wiekopomnego, a pieniędzy po prostu nie miał. Co zatem miał? Dlaczego jest dzisiaj, ponad 500 lat po swojej śmierci, wspominany w Kościele? Biorąc pod uwagę, że całe swoje życie spędził w jednym miejscu – swoim rodzinnym mieście na północy Włoch -wychodzi na to, że tym, co było mu dane i czym dzielił się z innymi, była jego wiara. Tylko tyle i jak się okazuje, aż tyle. Jako młody chłopiec biegając po okolicy zetknął się z pustelnikami. Zafascynowany ich życiem, jako nastolatek wstąpił do zakonu hieronimitów, czyli Pustelników św. Hieronima. Prawdopodobnie przyjął święcenia kapłańskie, na pewno natomiast w klasztorze przeżył 15 lat, oddając się modlitwie. Jedyną ekstrawagancją na jaką sobie pozwolił, było przyjęcie od Boga daru prorokowania. Poza tym jednym wyjątkiem, cała 30-letnia egzystencja naszego patrona nie zapisała się niczym szczególnym w annałach. Tym większym zaskoczeniem dla jego współbraci był fakt, że po jego śmierci, a było to  24 lutego 1510 roku w rodzinnej Mantui, jego grób stał się celem wielu pielgrzymek. Zupełnie jakby ludzie potrzebowali podobnego do nich, zwykłego i cichego patrona. Kogoś, kto nie rzuca się w oczy, kogo życie jest niemal niewidoczne, a jednak jego istnienie ma znaczenie w oczach Boga. Intuicję tę potwierdziło otworzenie grobu, w którym złożono ciało bohatera dzisiejszej historii - znaleziono je bowiem nietknięte rozkładem. I tak jak śmierć nie zniszczyła tego ciała, tak też nieśmiertelny pozostał przez wieki kult, jakim otaczano naszego niepozornego zakonnika. Mantua, w której żył i umarł, przez następne 5 wieków doświadczała zmiennych kolei losu, jej mieszkańcy rodzili się i odchodzili z tego świata, ale modlitewna pamięć o naszym dzisiejszym patronie trwała przekazywana z pokolenia na pokolenie bez żadnych formalnych starań o beatyfikację. Podjął je dopiero pod koniec XIX wieku biskup Józef Sarto. I tak oto w roku 1906 Kościół powszechny zyskał najbardziej wycofanego i ukrytego przed wzrokiem ciekawskich patrona - błogosławionego Marka Marconiego.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy