Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami. Dlaczego? Bo w kwestiach tego, w co wierzymy, mamy pod ręką Katechizm Kościoła Katolickiego.
Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami. Dlaczego? Bo w kwestiach tego, w co wierzymy, mamy pod ręką Katechizm Kościoła Katolickiego. W czasach naszego dzisiejszego patrona taki luksus był jednak nie do pomyślenia. Wiek IV to bowiem okres gorących sporów w Kościele o istotę chrześcijaństwa. W obszarze Azji Mniejszej, Egiptu, ale także i Europy mamy zatem wielkie intelektualne poruszenie, które chce precyzyjnie opisać to, w co wierzymy. Każde słowo ma tutaj znaczenie i to nie tylko teologiczne, ale także polityczne, bo nowej wierze bacznie przyglądają się cesarze. A wiadomo, że "czyja władza, tego religia". Co zatem wiemy o dzisiejszym patronie? Na kartach historii pojawia się w roku 358, gdy zostaje wybrany biskupem Sebasty, szybko jednak oddala się stamtąd do Berei w Syrii. Dlaczego? Bo w świecie nieustannych sporów doktrynalnych, nie opowiedział się jasno za żadną ze stron – co w efekcie sprawiło, że wszyscy uznali go za heretyka. On jednak po prostu zamiast wydawać sądy, postanowił najpierw dobrze poznać różnice, które dzieliły wtedy Kościół na zwolenników i przeciwników Ariusza, a właściwie to jego nauczania na temat relacji, która łączy Boga Ojca, Syna Bożego i Świętego Ducha. Czy są sobie współistotni czy może pozostają w jakiejś hierarchii? A jeśli to jakaś zależność, to który był najpierw? Dzisiaj wszystkie te wątpliwości rozwiewamy w czasie Mszy św. w wyznaniu wiary, ale warto pamiętać, że w jego sformułowaniu i przyjęciu miał udział właśnie św. Melecjusz, który ze swojego odosobnienia na terenie Syrii, w roku 360 został wezwany na stolicę metropolitalną w Antiochii. Podobno stało się to za sprawą arian, którzy widzieli w nim swojego sprzymierzeńca, jednak już początek sprawowania przez niego biskupiej posługi pokazał wszystkim, że św. Melecjusz zainteresowany jest głoszeniem prawdy, a nie pełnieniem urzędu. A prawdę tę zaczął dostrzegać w tajemnicy Jezusa, "Boga prawdziwego z Boga prawdziwego. Zrodzonego, a nie stworzonego, współistotnego Ojcu" oraz w wierze "w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi.
Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę." Tak brzmi kluczowy fragment wyznania wiary, które zostało przyjęte na soborze w Konstantynopolu w roku 381, do którego zwołania walnie się przyczynił i któremu uroczyście przewodniczył właśnie św. Melecjusz, patriarcha Antiochii. Nota bene w trakcie tego soboru nasz patron odszedł po swoją nagrodę w niebie. Zanim jednak do tego doszło, wcześniej za swoje przemyślenia aż trzykrotnie był skazywany na wygnanie przez sprzyjających arianom władców, spędzając poza swoją stolicą aż 10 z 21 lat pasterzowania.