Orędzie papieża Franciszka na XXIX Światowy Dzień Chorego było tematem konferencji, jaka odbyła się w Zespole Szpitali Miejskich.
Bliskość, braterstwo i troska - wokół tych słów ogniskują się rozważania Ojca Świętego. "Choroba ma zawsze oblicze, i to nie tylko jedno: ma oblicze każdego chorego i każdej chorej, także tych osób, które czują się lekceważone, wykluczone, ofiar niesprawiedliwości społecznej, która odmawia im praw podstawowych (por. Fratelli tutti, 22). Obecna pandemia ujawniła wiele nieprawidłowości w systemach opieki zdrowotnej oraz braki w zakresie pomocy udzielanej chorym. Osoby starsze, najsłabsze i najbardziej bezbronne nie zawsze mają zapewniony dostęp do opieki i nie zawsze odbywa się to w sposób sprawiedliwy. Zależy to od decyzji politycznych, sposobu zarządzania zasobami i zaangażowania osób zajmujących odpowiedzialne stanowiska. Inwestowanie środków w leczenie i opiekę nad chorymi jest priorytetem związanym z zasadą, że zdrowie jest podstawowym dobrem wspólnym. Jednocześnie pandemia uwydatniła poświęcenie i wielkoduszność pracowników służby zdrowia, wolontariuszy, pracowników i pracownic, księży, zakonników i zakonnic, którzy dzięki profesjonalizmowi, ofiarności, poczuciu odpowiedzialności i miłości bliźniego pomagali, pielęgnowali, pocieszali i służyli wielu osobom chorym i ich rodzinom. To milcząca rzesza mężczyzn i kobiet, którzy postanowili spojrzeć na te oblicza, troszcząc się o rany pacjentów, których odczuwali jako bliskich z racji wspólnej przynależności do rodziny ludzkiej" - pisze papież Franciszek.
Na powiązanie przekazu orędzia z encykliką "Fratelli tutti", w której papież mówił o braterstwie i przyjaźni społecznej, oraz wydaną w ostatnim czasie książką "Powróćmy do marzeń" (namysł nad światem po pandemii i rolą Kościoła, jaką przyjdzie mu pełnić w nowej rzeczywistości), zwrócił uwagę abp Wiktor Skworc. - Papież wielokrotnie podkreśla słowo "braterstwo". Jeśli przyjmiemy definicję, że parafia jest wspólnotą, to jesteśmy "braćmi" i "siostrami". To powinno się bardzo praktycznie manifestować, nie można tylko deklarować. To musi być przemienione w konkretny czyn, nasza posługa wobec drugiego człowieka. Kierujmy się tymi racjami, żeby budować relację bliskości i braterstwa z drugim człowiekiem - mówił metropolita.
- Zainspirowało mnie zdanie: "Relacja z osobą chorą znajduje niewyczerpane źródło motywacji i mocy w miłości Chrystusa, jak pokazuje tysiącletnie świadectwo mężczyzn i kobiet, którzy stali się świętymi służąc chorym". Na co dzień, na ile jest to możliwe, staram się czerpać siły z Eucharystii - wyznała Katarzyna Machnik, ordynator Oddziału Hematologii i Onkologii Dziecięcej w Zespole Szpitali Miejskich w Chorzowie. - Profesjonalizm i budowanie relacji to coś, co staramy się, by towarzyszyło pracy pielęgniarki - dodawała Izabela Wons, pielęgniarka z ZSM. Pacjentom staramy się przybliżyć niebo, bo kiedy choruje mały człowiek, chora jest cała rodzina - mówiła.
Swoim doświadczeniem czasu braterstwa w pandemii podzielił się ks. Marcin Niesporek, archidiecezjalny duszpasterz służby zdrowia i kapelan w szpitalu tymczasowym w Międzynarodowym Centrum Kongresowym oraz w Zespole Szpitali Miejskich w Chorzowie.
- Naklejaliśmy sobie swoje własne zdjęcie z podpisem "kapelan" oraz imieniem i nazwiskiem. To był taki znak rozpoznawczy dla chorych, dzięki któremu nie byliśmy myleni z lekarzem czy wolontariuszem. Kiedy podchodziliśmy do pacjentów, oni widzieli twarz kapelana i byli w stanie z nim porozmawiać - mówił. - Szpital jest miejscem, do którego trafiają różni ludzie, nie zawsze tacy, którzy chodzą do kościoła. Dla mnie jako kapelana to okazja do spotkania, by porozmawiać o cierpieniu czy samopoczuciu. Nie raz w wyniku tego te osoby zaczynają rozmawiać o Kościele, o Bogu, o wierze. To prowadzi do nawróceń po wielu, wielu latach, odkrycia, że Pan Bóg, Kościół są potrzebni w życiu. Czasem wylewają różne żale, ale kiedy widzą szczerość kapelana, który jest otwarty, to są w stanie z nim szczerze porozmawiać - dodawał.
Bożej opieki w czasie choroby doświadczył Bogdan Słaboń, który w czasie pandemii przeszedł dwie operacje. - Na odległość wspierała mnie żona i cała rodzina, dzięki nowym mediom mogłem się z nimi modlić. Pierwszym owocem tej modlitwy był dar Bożego pokoju. Dużo czerpałem również z wizyt kapelana - mówił podczas konferencji.
Po spotkaniu metropolita katowicki w szpitalnej kaplicy modlił się wspólnie z personelem i dyrekcją szpitala.
Więcej w numerze 7 Gościa Katowickiego.