Należeli do jednej z pierwszych grup chrześcijan w Japonii, bo Dobra Nowina trafiła tam zaledwie 20 lat wcześniej wraz z jezuitą, św. Franciszkiem Ksawerym.
Był synem samuraja. Kiedy miał zaledwie 4 lata, jego rodzice wraz z całą rodziną przyjęli chrzest. Należeli do jednej z pierwszych grup chrześcijan w Japonii, bo Dobra Nowina trafiła tam zaledwie 20 lat wcześniej wraz z jezuitą, św. Franciszkiem Ksawerym. Młody Paweł Miki, bo o nim tutaj mowa, bardzo blisko związał się z zakonnikami Towarzystwa Jezusowego w czasie, gdy pobierał u nich nauki. W końcu, licząc sobie 22 lata, sam zdecydował się do nich wstąpić. Będąc klerykiem, pomagał misjonarzom jako katechista. Po nowicjacie i studiach przemierzył niemal całą Japonię, głosząc naukę Chrystusa, która zdobywała coraz większy rozgłos. To nie podobało się jednak lokalnym władcom, dla których rosnące zainteresowanie chrześcijaństwem traktowane było w kategoriach kulturowej inwazji. Kiedy więc Paweł Miki w 1597 roku miał już otrzymać święcenia kapłańskie jako pierwszy katolicki ksiądz z Japonii wybuchło pierwsze prześladowanie wyznawców tej nowej religii. I tak oto nasz dzisiejszy patron, który od 11 lat przygotowywał się do kapłaństwa u jezuitów, zamiast przed ołtarz trafił… na krzyż. Wcześniej jednak musiał wraz z innymi 23 towarzyszami niewoli przebyć pieszo liczącą 1000 km drogę z Kyoto do Nagasaki. Dlaczego właśnie tam? Bo tam wspólnota chrześcijan była najmocniejsza, a aresztowanie 24 chrześcijan i stracenie ich na krzyżach miało być formą ostrzeżenia dla pozostałych, by nie szli tą drogą. Ostrzeżenie było jednak widocznie zbyt słabe, skoro na wzgórzu za miastem 5 lutego 1597 roku stanęły nie 24 krzyże, lecz 26. Te dwa dodatkowe postawiono dla dwóch chrześcijan, którzy uwięzionym chcieli zanieść otuchę przed egzekucją. Największy jednak cud wydarzył się w momencie, gdy wszyscy skazańcy zawiśli przywiązani do krzyży stalowymi drutami. Oto bowiem, jak zanotował to świadek tamtych wydarzeń: "Brat nasz, Paweł Miki, widząc, że się na ambonie znalazł najbardziej zaszczytnej ze wszystkich, z jakich dotąd przemawiał [ powiedział co następuje ]: 'Myślę, że nie ma wśród was ani jednego, kto by sądził, że nie powiem prawdy, kiedy już dotarłem do tej chwili w życiu. Oświadczam zatem, że nie ma żadnej innej drogi do zbawienia, jak tylko ta, której się chrześcijanie trzymają. Ponieważ ta droga mnie uczy, żeby przebaczać nieprzyjaciołom i tym wszystkim, którzy mnie obrazili, chętnie przebaczam królowi i tym wszystkim, którzy się przyczynili do mojej śmierci, i proszę ich, aby zechcieli się obmyć wodą chrztu świętego' ". Po tych słowach Paweł Miki zaczął umacniać swoich 25 towarzyszy, by wytrwali w wierności Bogu aż do końca. Śmierć doprawdy godna samuraja i świętego.