Czy nie jest tak, że chcielibyśmy czasem kościoła bezgrzesznego i jednolitego? To wielkie marzenie, ale jednocześnie wielka pokusa, bo takiej wspólnoty nie ma. Jest za to Kościół, który jest święty, bo należący do Chrystusa i przez niego ustanowiony.
To Kościół codziennego "ćwiczenia się w pobożności", "nie zaniedbujący charyzmatu, który został dany", ale raczej "rozpalający go na nowo". Dalej to Kościół "podążający za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością" oraz "walczący w dobrych zawodach o wiarę". To zbiorowość "strzegąca dobrego depozytu [wiary] z pomocą Ducha Świętego, który w niej mieszka", a "wrogo usposobionych pouczająca z łagodnością". Kościół ten "głosi naukę, nastaje w porę i nie w porę (…) znosi trudy, wykonuje dzieło ewangelisty". Ale, co równie ważne, to także wspólnota "podporządkowująca się zwierzchnim władzom, słuchająca ich i okazująca gotowość do wszelkiego dobrego czynu", bo "ci którzy wierzą w Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów". Podoba się państwu taki Kościół? Nie bezgrzeszny, nie jednolity, ale za to podejmujący codzienny trud wytrwania w miłości Boga? A wszystkie te cechy Kościoła związane są nierozerwalnie z dzisiejszymi świętymi patronami, Tymoteuszem i Tytusem, najbliższymi współpracownikami św. Pawła. Takie bowiem wskazania dotyczące wspólnot, którym przewodzili, w swoich listach przesyłał im Apostoł Narodów. Miał do tego prawo, bo to on udzielił im chrztu, on swoim życiem dawał im świadectwo, on poprzez nałożenie na nich rąk ustanowił ich biskupami: Tymoteusza w Efezie, a Tytusa na Krecie. Różnili się od siebie, niczym Piotr od Pawła. Tymoteusz był synem Greka wychowanym w wierze mojżeszowej przez swoją babkę, Lois i matkę, Eunikę, Tytus zaś był poganinem. Tymoteusz był wykształcony, znał Pisma i był wrażliwy, Tytus w świetle listów, w których jest wspominany, sprawia natomiast wrażenie bardziej zasadniczego i prostolinijnego. Jest przykładem gorliwego chrześcijanina nawróconego z pogaństwa, dlatego towarzyszył św. Pawłowi na soborze jerozolimskim. Jakkolwiek jednak święci biskupi Tymoteusz i Tytus by się od siebie nie różnili, łączy ich to, że dla św. Pawła są "synami w wierze", i do tego samego zachęcają i nas. Dlaczego? Bo wszystkie wymienione wcześniej w listach do Tymoteusza i Tytusa cechy Kościoła, odnoszą się nie do wyobrażonej instytucji, ale do tworzących ją ludzi. Dlatego być może ostatnia reforma kalendarza liturgicznego, niejako wbrew tradycji, zamiast akcentować męczeńską śmierć dzisiejszych patronów, daje nam ich pod rozwagę jako wzorowych wyznawców.