Zdesperowani przedsiębiorcy nie chcą już dłużej czekać na odmrożenie branży. W poniedziałek, 1 lutego, większość klubów, ma wbrew zakazom sanitarnym, wznowić działalność - czytamy w piątek w "Rzeczpospolitej".
Założyciel Polskiej Federacji Fitness (PFF), która zainicjowała i koordynuje akcję uruchamiania klubów i siłowni pomimo restrykcji sanitarnych, Tomasz Napiórkowski przekazuje, że w poniedziałek ma się otworzyć w całym kraju ok. 1700 obiektów. "To walka o wszystko. Nie mamy nic do stracenia" - twierdzi.
"To około 60 proc. działających w naszym kraju siłowni i klubów fitness, które od czasu ponownego zamknięcia, w połowie października 2020 r., popadają w coraz większe trudności finansowe, zwiększając swoje zadłużenie. (...) PFF ma umowy z 30 kancelariami prawnymi, które są gotowe wspierać przedsiębiorców otwierających siłownie i kluby fitness w razie problemów z kontrolami policji i sanepidu" - czytamy.
Gazeta podaje, że otwierane teraz obiekty fitness mają przestrzegać zasad opracowanego przez PFF reżimu sanitarnego, który federacja przedstawiła przed kilkoma dniami urzędnikom Głównego Inspektoratu Sanitarnego. "(...) przedstawiciele GIS pozytywnie ocenili opracowany przez branżę reżim sanitarny. Co ciekawe, jest on nawet bardziej rygorystyczny niż ten wprowadzony latem przez rząd" - informuje "Rz".
"W uruchamianych od poniedziałku siłowniach i klubach fitness ma obowiązywać limit 12 mkw. na osobę, pomiar temperatury, wyłączony co drugi rząd szafek w szatniach i ograniczenia wejść dla osób z grup ryzyka, o ile nie są jeszcze zaszczepione na Covid- 19" - informuje dziennik.
Gazeta przytacza wyniki badań przeprowadzonych przez wywiadownię gospodarczą Bisnode A Dun & Bradstreet Company dla "Rzeczpospolitej", które pokazują, że w ubiegłym roku sądy gospodarcze ogłosiły upadłość siedmiu klubów fitness. "To oznacza trzykrotnie większą liczbę bankructw niż rok wcześniej. Jednocześnie zawieszono działalność 170 obiektów - prawie o połowę więcej niż w 2019 r" - podaje "Rz".