Historyk Helena Kubica podała, że Niemcy deportowali do obozu dzieci i nieletnich z różnych powodów: Żydów – w ramach akcji całkowitej zagłady, Sinti i Romów – w ramach izolacji i zagłady, Polaków – za udział w ruchu oporu, w związku z deportacją rodzin z Zamojszczyzny i powstańczej Warszawy, a także za „przestępstwa” przeciw gospodarce Rzeszy, Białorusinów i innych obywateli ZSRS – w odwet za działalność partyzancką.
Kubica zaznaczyła, że dokładna liczba dzieci deportowanych do obozu jest trudna do ustalenia. „Podstawową trudnością (…) jest fakt, że hitlerowcy, zdając sobie sprawę z ciężaru gatunkowego swoich zbrodni, starannie je kamuflowali” – pisała w pracy poświęconej najmłodszym ofiarom niemieckiego obozu Auschwitz.
Przeczytaj też: Dziewczynka z Auschwitz
Według Muzeum Auschwitz, na podstawie szacunkowych danych przyjmuje się, że do obozu deportowanych zostało co najmniej 232 tys. dzieci i młodocianych, z których ok. 216 tys. stanowili Żydzi, 11 tys. Romowie, ok. 3 tys. Polacy, ponad 1 tys. Białorusini oraz kilkuset Rosjan, Ukraińców i innych. Ogółem w obozie zarejestrowano ok. 23 tys. dzieci i młodocianych, z których w styczniu 1945 r. na terenie Auschwitz oswobodzono nieco ponad 700.
Pierwsi niepełnoletni trafiali do obozu jeszcze w 1940 r. Muzeum podaje, że znajdowali się wśród deportowanych do obozu Polaków. Były to nieliczne przypadki. Helena Kubica wyjaśniła, że spośród 1386 Polaków przywiezionych w pierwszych czterech transportach, co najmniej 53 osoby to 16-, 17-letni chłopcy. W pierwszych transportach Polek od kwietnia 1942 r. sytuacja przedstawiała się podobnie. Do obozu trafiały 16-, 17-latki – harcerki, uczennice współpracujące z ruchem oporu lub aresztowane w ramach akcji represyjnych.
Na przełomie 1942-43 skierowano do obozu, wraz z dorosłymi, dzieci z Zamojszczyzny. Większość z nich w krótkim czasie zamordowano. „Jako jedni z pierwszych zabitych w ten sposób, zostali dwaj chłopcy: 9-letni Tadeusz Rycyk i 12-letni Mieczysław Rycaj, uśmierceni 21 stycznia 1943 r.” – podała Kubica. Z Zamojszczyzny do Auschwitz skierowano co najmniej 119 dzieci. Zginęło 61.
Do obozu, po wybuchu Powstania Warszawskiego, Niemcy deportowali ludność cywilną, w tym dzieci i kobiety w ciąży. Wśród przywiezionych był 12-letni Bogdan Bartnikowski. „To była noc z 11 na 12 sierpnia 1944 r. Pociąg zatrzymał się na rampie w Birkenau i otworzyły się drzwi wagonu. Błysnęło na nas światło z reflektorów. Zobaczyłem esesmanów z bronią skierowaną na nas. Więźniowie zaczęli nas wyciągać z wagonów; po prostu wyrzucać na pobocze. Kiedy stanąłem obok wagonu zobaczyłem esesmanów, dachy baraków obozu męskiego, a dalej dwa wysokie kominy, z których buchał płomień na kilka metrów. To był mój pierwszy widok zapamiętany z Birkenau” – wspominał w rozmowie z PAP.
Od 1942 r. do Auschwitz, wraz z rodzinami, deportowane były żydowskie dzieci, których zdecydowaną większość kierowano po selekcji na śmierć w komorach gazowych. Sporadycznie wybierano kilkunastoletnie dziewczęta czy chłopców i umieszczano w obozie.
„Od kwietnia 1942 r. sporadycznie, a od lipca regularnie, przeprowadzano na rampie wyładowczej w KL Auschwitz selekcje żydowskich transportów. Po wyładowaniu ludzi z wagonów wybierano jedynie młodych, zdrowych i silnych mężczyzn i kobiety w miarę zapotrzebowania, z przeznaczeniem do pracy w obozie. Pozostałych – ludzi starych, kalekich, kobiety ciężarne, a przede wszystkim dzieci i matki z małymi dziećmi (…) kierowano do komór gazowych” – napisała Kubica.
Niektóre dzieci ocalały, choć ich droga ku wolności wiązała się z koszmarem. Hana Novakova z domu Sainer trafiła do obozu z getta w Terezinie. „Brata i mnie, a więc bliźnięta, wybrał doktor Mengele do eksperymentów. Powiedziano nam, że kto chce, niech się zgłosi – i to, jak myślę, uratowało mi życie. Zbadano nam kolor oczu, włosów, pobierano nam odciski palców, krew. W nagrodę dwa razy dostaliśmy 10 kostek cukru. (…) Wiem, że kiedy nie pozwolono mi iść do mamusi, strasznie płakałam” – wspominała kobieta, która w obozie straciła matkę i ojca oraz babcię.
Trzecia Rzesza uznawała za „rasę mało wartościową” Cyganów. Na rozkaz zwierzchnika SS Heinricha Himmlera w Birkenau pod koniec lutego 1943 r. powstał obóz cygański – Zigeunerlager. Umieszczano w nim całe rodziny, w tym dzieci. Przebywały one z rodzicami.
„Przed takimi elementami zbrodniczej infrastruktury, jak komory gazowe, czy krematoria usytuowane w niewielkiej odległości od utrzymywanego pod napięciem obozowego ogrodzenia, stały długie kolejki więźniów. Słyszeliśmy rozdzierające krzyki. (…) Widzieliśmy przepastny teren, a na nim otwarty ogień. Ja, 8-letnia dziewczynka, słyszałam jak dorośli rozmawiali, że musiał się skończyć gaz, skoro palili ludzi żywcem” – wspominała w ub.r. niemiecka Sinti Elza Baker
Więźniów Zigeunerlager dziesiątkowały choroby i głód. Na dzieciach „eksperymenty” medyczne przeprowadzał Josef Mengele.
Obóz cygański został zlikwidowany z początkiem sierpnia 1944 r. Pozostałych wówczas przy życiu Sinti i Romów, w tym dzieci, Niemcy zgładzili w komorze gazowej.
W latach 1943 1944 do Auschwitz deportowano, wraz z dorosłymi, również dzieci z okupowanych terenów Związku Sowieckiego, głównie z Białorusi. Większość z nich została później wywieziona do obozów dla dzieci; część zmarła w obozie.
W oparciu o zachowane dokumenty ustalono, że w Auschwitz urodziło się co najmniej 700 dzieci, włączając w to noworodki z tzw. Zigeunerlager oraz z transportów warszawskich.
Przeczytaj koniecznie:
Muzeum Auschwitz podało, że do połowy 1943 r. wszystkie urodzone dzieci, bez względu na narodowość, były mordowane, najczęściej zastrzykiem fenolu lub topione. Później przy życiu pozostawiano noworodki nieżydowskie – były one wprowadzane do ewidencji obozowej, jako nowo przybyłe, a numery więźniarskie tatuowano im zazwyczaj na udzie lub pośladku. Z powodu fatalnych warunków panujących w obozie większość z nich szybko umierała. Dzieci urodzone przez Żydówki były mordowane do końca października 1944 r., gdy władze SS podjęły decyzję o zaprzestaniu masowego uśmiercania Żydów.
Wśród urodzonych w Birkenau był Polak Ryszard Machulik. „Nie mogę powiedzieć wiele, bo w Auschwitz-Birkenau się urodziłem. Byłem tu z matką prawie rok czasu, aż do wyzwolenia. Przeżyłem dzięki niej oraz więźniarce-położnej Stanisławie Leszczyńskiej, która przyjęła mnie na świat. Jej się należy moja wdzięczność. To było ryzyko. Dzieciom nie wolno się było rodzić” – mówił PAP w czerwcu 2018 r. Ryszard Machulik zmarł w lutym ub.r.
Przeczytaj też:
Niektóre z dzieci nieżydowskich Niemcy uznali za „rasowo wartościowe”. Skierowali je do ośrodków germanizacyjnych. Część starszych chłopców była zatrudniana przy różnych pracach, szczególnie w drugiej połowie 1944 r., gdy rosło zapotrzebowanie na siłę roboczą w coraz to nowych podobozach.
Wyzwolenia w Auschwitz doczekało nieco ponad 700 dzieci. Były skrajnie wyczerpane, niektóre z nich miały odmrożone kończyny. Po zbadaniu 180 dzieci w wieku od 6 miesięcy do 14 lat okazało się, że 60 proc. chorowało na awitaminozę i wyniszczenie organizmu, 40 proc. na gruźlicę, a wszystkie miały niedowagę w granicach od 5 do 17 kg.