Donald Trump jako pierwszy prezydent USA w historii został po raz drugi postawiony przez Izbę Reprezentantów w stan oskarżenia.
Po oskarżeniu Trumpa przez Izbę Reprezentantów o "podżeganie do powstania" artykuł impeachmentu prezydenta zostanie przekazany Senatowi. Tu - jak wcześniej zapowiadało republikańskie przywództwo izby - ze względów proceduralnych proces nie rozpocznie się przed 20 stycznia i zakończeniem kadencji obecnego prezydenta. Senatorzy będą więc sądzić Trumpa jako byłego przywódcę USA w procedurze tzw. późnego impeachmentu.
Oznacza to, że Republikanin nie zostanie pozbawiony prezydentury. Senat może jednak zakazać mu obejmowania najwyższego urzędu w przyszłości, pozbawiając go możliwości startu w kampanii wyborczej w 2024 roku. Trump może też stracić prezydencką emeryturę.
Przypomnijmy najpierw, co dokładnie wydarzyło się w Waszyngtonie 6 stycznia. W najnowszym (02/2021) numerze "Gościa Niedzielnego" Jacek Dziedzina opisuje te wydarzenia:
W czasie procesu tzw. certyfikacji wyborów prezydenckich (dokonują tego wspólnie Izba Reprezentantów i Senat pod przewodnictwem wiceprezydenta) do budynku Kongresu wdarł się tłum manifestantów. Według większości relacji medialnych były to osoby, które wcześniej uczestniczyły w wiecu poparcia dla prezydenta Donalda Trumpa. Demonstranci mieli w ten sposób przerwać certyfikację, czyli ostateczne zatwierdzenie, na podstawie wyniku głosowania elektorów we wszystkich stanach, zwycięstwa Joego Bidena w wyborach prezydenckich. Posiedzenie Kongresu zostało przerwane, padły strzały, zmarła pierwsza ranna osoba, później kolejne. W sumie naliczono pięć ofiar śmiertelnych. Jest prawdą, że przed szturmem na Kapitol odbywał się marsz zwolenników Donalda Trumpa. Uczestnicy protestowali przeciwko fałszerstwom wyborczym, które, ich zdaniem, dały zwycięstwo Joemu Bidenowi. Jest również prawdą, że do manifestantów przez ponad godzinę przemawiał prezydent Trump, którego słowa: „Nigdy się nie poddamy, nigdy nie ustąpimy” zostały uznane przez media za bezpośrednie wezwanie do ataku na siedzibę Kongresu. Gdy sytuacja wymknęła się spod kontroli, a tłum demonstrantów znalazł się w środku tym razem wyjątkowo źle chronionego budynku, Trump na Twitterze napisał: „Zachowajcie spokój!” oraz „Żadnej przemocy!”.
Donald Trump skrytykował wszczęcie przez demokratów procedury impeachmentu. Twierdzi, że jest przeciwny przemocy i że nie wzywał do niej przed zamieszkami na Kapitolu.
O losie miliardera z Nowego Jorku decydować będzie Senat kontrolowany już przez Demokratów, a nie Republikanów. Po zaprzysiężeniu dwóch demokratycznych senatorów z Georgii to właśnie Demokraci decydować będą o szczegółach jego procesu, m.in. czy i jakich świadków wzywać. Tempo prac - jak się oczekuje - zależeć będzie także od tego, jak bardzo izba zajęta będzie sprawami związanymi z nową administracją, w tym rządowymi nominacjami.
Przy obecności wszystkich stu senatorów do uznania Trumpa winnym potrzeba będzie 67 głosów, do 50 Demokratów dołączyć więc będzie musiało prawdopodobnie 17 Republikanów. Do tej pory co najmniej piątka sygnalizowała, że jest do tego gotowa. Głosowania "za" nie wykluczył też szef Republikanów w Senacie Mitch McConnell, który ma nadzieję, że procedura impeachmentu ułatwi pozbycie się Trumpa z partii.
W USA trwa debata na temat kursu Partii Republikańskiej (GOP) i tego, czy Trump jest jej "motorem" czy "hamulcowym". O przyszłych relacjach obecnego prezydenta z ugrupowaniem zadecydują republikańscy senatorzy, u których notowania prezydenta spadły po szturmie na Kapitol i wecie wobec budżetu obronnego na 2021 rok. Trump wciąż jednak cieszy się sporym zaufaniem elektoratu GOP - z badania dla NBC News wynika, że jedynie 8 procent z nich popiera jego impeachment.
W nowym "Gościu" Jacek Dziedzina próbuje znaleźć odpowiedź na liczne pytania o niedawne wydarzenia w siedzibie Kongresu. W tekście "Strachy Zjednoczone Ameryki" dziennikarz pisze:
Można napisać, przeczytać, napuszyć się z oburzenia i... nadal nic nie rozumieć z tego, co właściwie wydarzyło się w stolicy USA w ubiegłym tygodniu. To będzie tekst dla tych, którzy oburzaniem się są już znudzeni, chcieliby natomiast spróbować zrozumieć, jak mogło dojść do szturmu na Kapitol i co to oznacza dla amerykańskiej demokracji - czy raczej dla tego, co za tę demokrację dotąd uważano.
Cały artykuł znajdziecie w najnowszym "Gościu Niedzielnym". Przypominamy, że jest możliwość nabycia go także w e-wydaniu. Zatroszczmy się też o tych, którym w czasie pandemii trudno samodzielnie nabyć nasz tygodnik. Może "podrzucimy" go starszej sąsiadce? A może nauczymy babcię, jak kupić "Gościa Niedzielnego" w formie elektronicznej.
Zapraszamy do czytania "Gościa Niedzielnego" w formie elektronicznej.
Zachęcamy do darmowego założenia konta i logowania się w naszym serwisie (można za pośrednictwem Google i Facebooka). Przypominamy, że zalogowani użytkownicy będą mogli uzyskać zupełnie za darmo dostęp nawet do 10 naszych płatnych artykułów. Zalogowanie się w serwisie „Gościa” daje też dodatkowe możliwości, z których warto skorzystać, takie jak założenie własnego bloga lub strony internetowej, wzięcie udziału w konkursie, dodanie zaproszenia na wydarzenie w swojej okolicy. Zapraszamy.