Dzisiaj nie doceniamy ogromu świata, bo mamy go na wyciągnięcie dłoni. Wystarczy, że klikniemy w odpowiednią ikonkę i przenosimy się w dowolną stronę o tysiące kilometrów.
Dzisiaj nie doceniamy ogromu świata, bo mamy go na wyciągnięcie dłoni. Wystarczy, że klikniemy w odpowiednią ikonkę i przenosimy się w dowolną stronę o tysiące kilometrów. Niewiele nas to kosztuje, więc i przestało nas zachwycać. Dlatego dzisiejszy patron, zwany "Apostołem Chin" może nas wcale nie interesować. Ot, zwyczajny włoski zakonnik czeskiego pochodzenia, przepełniony ciekawością tego, co znajduje się za horyzontem i pragnieniem głoszenia Dobrej Nowiny na krańcach ziemi. Ilu takich już było? Ten jednak, Odoryk z Pordenone, dopiął swego i w 1296 roku, jako 30-letni franciszkanin, wyruszył na Bliski Wschód. Spędził tam kilka lat prowadząc ascetyczny tryb życia, chodząc boso, w połatanym habicie i nauczając o Chrystusie. Gdziekolwiek jednak nie trafił, jego wyobraźnię rozpalało to, co skrywa się jeszcze dalej na Wschodzie. Tam, gdzie dotarł Marco Polo i gdzie ludzie różnią się od Europejczyków niczym dzień od nocy. Po dziesięciu latach uzyskał w końcu zgodę przełożonych i wyruszył na Daleki Wschód. Na trasie misyjnej podróży Odoryka z Pordenone były Indie, Cejlon, Sumatra i Jawa. W końcu dotarł do osławionego Pekinu, który był wtedy jeszcze pod władzą Mongołów. Tam podjął współpracę z innym franciszkaninem, bł. Janem z Montecorvino, pierwszym arcybiskupem Pekinu i legatem papieskim. Po jego śmierci w 1328 roku Odoryk został wybrany jego następcą i właśnie pełniąc tę funkcję odwiedził Tybet, jako pierwszy Europejczyk docierając aż do siedziby Dalaj Lamy. Stamtąd udał się do Turkiestanu, czyli części Azji Środkowej leżącej między Tybetem a Syberią, gdzie uzyskał zgodę chana na osiedlenie się tam franciszkanów. Widząc jednak ogrom misjonarskiej pracy i dotkliwie odczuwając brak rąk do tej pracy, arcybiskup Odoryk z Pordenone postanowił wrócić do Europy, by przekonać papieża do wysłania większej liczby misjonarzy na Daleki Wschód. Ten niezwykły zakonnik przebył w swoim życiu ponad 50 tysięcy kilometrów, ale przed oblicze Ojca Świętego nie dotarł, bo poważnie zachorował… już na terenie Włoch. Przed swoją śmiercią 14 stycznia 1331 roku zdążył jeszcze podyktować relację ze swojej wyprawy bratu Wilhelmowi z Solagna, dzięki czemu powstało jedno z najcenniejszych źródeł do poznania ówczesnych pojęć geograficznych, obyczajów, wierzeń, stosunków handlowych i innych zjawisk na Dalekim Wschodzie w XIV wieku. Autor tego przekazu, Odoryk z Pordenone, został po latach ogłoszony błogosławionym, a obecnie trwa jego proces kanonizacyjny.