Komisja Europejska jest obwiniana za powolne wdrażanie szczepień w Unii Europejskiej - informuje "Politico". Wskazuje jednak, że nawet gdyby UE zamówiła więcej szczepionek, prawdopodobnie nie zrobiłoby to w tym momencie różnicy, bo problemem są niewystarczające moce produkcyjne firm.
Brukselski portal podkreśla, że jeśli chodzi o szczepienia przeciwko Covid-19, UE pozostaje w tyle za Wielką Brytanią, Stanami Zjednoczonymi i Izraelem, a rosnąca liczba krytyków obwinia za ten stan Komisję Europejską.
Komisja Europejska w ostatnich miesiącach wynegocjowała w imieniu państw członkowskich kontrakty z firmami farmaceutycznymi. KE nie kupuje szczepionek, robią to państwa członkowskie.
"Politico" pisze jednak, że w weekend Markus S"der, lider niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Społecznej i dyrektor generalny BioNTech Ugur Sahin skrytykowali Komisję Europejską za to, że nie zamówiła wystarczającej ilości szczepionki BioNTech Pfizer, pierwszej zatwierdzonej przez europejskie organy regulacyjne.
Komisja odpiera zarzuty informując, że zabezpieczyła ponad 2 miliardy dawek szczepionek od siedmiu producentów przy udziale państw członkowskich w całym procesie. Szczepionki 5 producentów nie otrzymały jednak jak dotąd pozwolenia na obrót na terenie UE, a część firm boryka się z opóźnieniami w pracach.
KE podkreśla, że część osób ocenia szczepienia w UE tak, jakby ich proces się w UE skończył. "W rzeczywistości kampania (szczepień - PAP) dopiero się zaczyna" - powiedział niedawno rzecznik KE Eric Mamer.
"Politico" wskazuje, że wolne tempo szczepień w UE jest spowodowane "opóźnieniami w produkcji szczepionek", "biurokratycznym procesem zatwierdzania", oraz "złym planowanie w wielu krajach UE".
Portal zadaje pytanie w tekście, dlaczego Komisja nie kupiła wystarczającej liczby szczepionek BioNTech / Pfizer, aby zaszczepić wszystkich w UE?
Sam odpowiada na nie, wskazując, że czerwcu, kiedy Komisja zaczęła zawierać umowy na dostawy szczepionek, nikt nie wiedział, która z nich odniesie sukces, nie mówiąc już o tym, która będzie dostępna jako pierwsza.
"BioNTech / Pfizer, a także Moderna, Oxford / AstraZeneca i Johnson & Johnson były tymi, które najszybciej rozpoczęły próby na ludziach na dużą skalę i szczyciły się ambitnymi terminami. Ale każda z tych szczepionek miała inne przeszkody do pokonania i nikt nie spodziewał się, że którakolwiek z nich będzie skuteczna w ponad 90 proc. - na pewno nie oparta na technologii mRNA, która nigdy wcześniej nie została zatwierdzona przez organy regulacyjne" - czytamy.
Portal zadaje też pytanie, czy UE nie powinna zdecydować się na zakup większej ilości szczepionek. Wskazuje jednak, że nawet gdyby kupiła ich więcej, prawdopodobnie nie zrobiłoby to w tym momencie różnicy, bo problem jest głównie związany z niewystarczającymi mocami produkcyjnymi i nieprzygotowaniem krajów do szybkiego wprowadzenia szczepionek.
"W porównaniu z innymi szczepionkami, szczepionka BioNTech / Pfizer jest trudna do dystrybucji, ponieważ musi być przechowywana w suchym lodzie w temperaturze -70 stopni C (można ją przechowywać w zwykłych lodówkach tylko przez pięć dni) i jest droga, około 12 euro za dawkę w porównaniu do Oxford / AstraZeneca, która według cennika, który wyciekł, kosztuje mniej niż 2 euro za dawkę" - czytamy.
Portal wskazuje też, że w UE procedury autoryzacji są dłuższe. "Europejska Agencja Leków zaleciła warunkowe pozwolenie na dopuszczenie do obrotu, które wiąże się z większą liczbą zobowiązań dla producentów leków niż brytyjskie procedury udzielania zezwoleń w nagłych wypadkach. W rezultacie, jeśli pojawią się jakiekolwiek nieprzewidziane problemy ze szczepionkami, rząd Wielkiej Brytanii zostanie pociągnięty do odpowiedzialności; podczas gdy w UE producenci leków byliby na haku" - czytamy.
Komisja zamówiła 200 milionów dawek niemiecko-amerykańskiej szczepionki z opcją zakupu kolejnych 100 milionów (największa wówczas transakcja na szczepionki BioNTech / Pfizer). Dla porównania Stany Zjednoczone kupiły 100 milionów dawek szczepionki z opcją zakupu 500 milionów więcej w lipcu. Po krytyce rząd USA zakupił 23 grudnia kolejne 100 milionów euro.
Czy kraje powinny same kupić i zatwierdzić szczepionki? Argumentem, że nie, jest - jak pisze "Politico" - możliwość negocjowania przez całą UE umów na lepszych warunkach.
"Podczas pandemii świńskiej grypy w 2009 r. firmy farmaceutyczne oszukiwały kraje UE, aby pobierać więcej pieniędzy za szczepionki. (...) Tym razem kraje UE zgodziły się pozwolić Komisji prowadzić negocjacje. Kraje UE są jednak nadal częścią tego procesu, ponieważ siedem krajów uczestniczy w negocjacjach, a wszystkie kraje UE zatwierdzają umowy przed ich podpisaniem" - wskazuje portal.
Niektóre kraje zdecydowały się na zakup innych szczepionek lub większej liczby dawek oprócz umów UE. Jesienią Niemcy kupiły dodatkowe 30 milionów dawek szczepionek BioNTech / Pfizer i CureVac, mimo że jest to sprzeczne ze strategią UE.
Zapytany o to przez "POLITICO" minister zdrowia Jens Spahn powiedział, że Niemcy chcą kupować więcej, a "na tym etapie nie było tak naprawdę większego zapotrzebowania ze strony państw członkowskich". Również Dania oświadczyła, że pójdzie w te ślady i kupiła 2,6 miliona dodatkowych dawek.