Życie dzisiejszego patrona to gotowy scenariusz na film. I to na western, bo św. Jan Nepomucen Neumann to czwarty biskup Filadelfii
Życie dzisiejszego patrona to gotowy scenariusz na film. I to na western, bo św. Jan Nepomucen Neumann to czwarty biskup Filadelfii, któremu przyszło pełnić posługę w złotych czasach Dzikiego Zachodu, to jest w połowie XIX wieku. Wszystko jednak zaczęłoby się tak, jak w dobrym czeskim filmie obyczajowym. Dlaczego czeskim? Bo nasz patron przyszedł na świat w czeskich Prochatyczach, w 1811 roku. Jako jedyny z sześciorga rodzeństwa zostaje posłany do szkoły pijarów w Budziejowicach, gdzie uczy się wzorowo. Po maturze oceny ma tak dobre, że może swobodnie wybierać między medycyną, prawem lub teologią. Ostatecznie decyduje się na tę ostatnią. Oprócz teologii, okazuje się też świetny w botanice, astronomii i filologii, bo sam uczy się aż 8 języków. Ostatnim z nich jest angielski, gdyż młody seminarzysta marzy, by pojechać na misje na Dziki Zachód. Gdy jednak przychodzi pora kapłańskich święceń, Jan Nepomucen Neumann ich nie otrzymuje, bo w jego diecezji kapłanów jest za dużo, a pracy duszpasterskiej za mało. W tej sytuacji wyjazd do Stanów Zjednoczonych, gdzie proporcje są dokładnie odwrotne za sprawą imigrantów, nabiera realnego kształtu. To jest jednak epoka listów, które potrafią z kraju do kraju iść tygodniami, a za ocean trafiają po miesiącach i to bez pewności, czy adresat je odebrał. Jan Nepomucen Neumann ma 25 lat i nie chce czekać tak długo - w ciemno, bez polecających listów, rusza do Nowego Świata. I tak oto po 40 dniach rejsu, w Uroczystość Bożego Ciała, po wykłóceniu się z kapitanem, w jednym garniturze i z jednym dolarem w kieszeni stawia stopę na Manhattanie i swoje pierwsze kroki kieruje do biskupa Nowego Jorku. Ten wita go słowami: "Mogę i muszę cię szybko wyświęcić, bo cię potrzebuję". Okazuje się, bowiem że list z Europy w sprawie Jana jednak po wielu miesiącach dotarł na miejsce, a biskup pilnie potrzebuje rąk do pracy - ma bowiem w diecezji 200 tysięcy wiernych i tylko 36 kapłanów. Zatem już po kilku dniach Jan Nepomucen zostaje neoprezbiterem i rusza na stację misyjną, by służyć 400 rodzinom niemieckich emigrantów. To prawdziwy Dziki Zachód – zamiast kościołów są zaimprowizowane salki, zamiast probostw wynajęte kątem pokoje, publiczne szkoły są protestanckie więc trzeba zakładać nowe, a chodzenie pieszo do wiernych oznacza nawet 12 godzinne wyprawy, nosząc w torbie na plecach cały liturgiczny ekwipunek. Ks. Jan musi więc nauczyć się jazdy konnej, ale zanim odrobi te lekcję zaliczy sporo siniaków. Czy upał czy mróz będzie potem objeżdżał każde ranczo i zorientuje się, że samotność bywa zabójcza – tak dla ciała, jak dla duszy. To dlatego postanowi jako pierwszy w Ameryce wstąpić do redemptorystów, a z czasem zostanie ich przełożonym w całych Stanach Zjednoczonych. Za swoją pracę i zaangażowanie otrzyma zresztą amerykańskie obywatelstwo, a jako 41-latek zostanie biskupem największego ówcześnie amerykańskiego miasta, to jest Filadelfii. Stworzy spójny system oświaty w swojej diecezji, zwiększając liczbę szkół katolickich z jednej do dwustu, będzie też pisał artykuły do wielu gazet i czasopism katolickich oraz opublikuje dwa katechizmy. Umrze siedem lat później, 5 stycznia 1860 roku na jednej z ulic swojego miasta, na skutek udaru. Biskup Jan Nepomucen Neumann pierwszy kanonizowany męski obywatel USA.