Czas jest szczególny i z powodu pandemii koronawirusa trudniej było przeprowadzić całą akcję. - Było sporo koniecznych zmian, w tym taka, że nie mogliśmy otworzyć naszego magazynu w budynku szkoły. Za to gościnnie przyjęli nas czechowiccy strażacy przy ul. Barlickiego, gdzie wszystko udało się zorganizować. I warto było, bo satysfakcja z tego, że dary dotarły do potrzebujących, jest naprawdę ogromna - podkreśla Karolina Harazim, liderka rejonu.
Finał akcji Szlachetnej Paczki w rejonie Czechowice-Dziedzice obfitował w niespodzianki. - Ale najwięcej było radości - zgodnie podkreślała trzynastka tutejszych wolontariuszy. Wprawdzie uśmiechów radości za maseczkami musieli się domyślać, ale łzy wzruszenia widzieli na pewno. - A taki widok uszczęśliwia - dodają.
- Najmocniej na pewno przeżywali to nasi debiutanci, choć udział w Paczce zmienia każdego z nas - mówi Karolina Harazim, liderka rejonu. Nad realizacją tej edycji czuwała wraz z Weroniką Gaładyk. Pracy mieli sporo: odwiedzili aż 80 rodzin. Do projektu zakwalifikowali ostatecznie 26. - Bo pomoc musi być mądra i trafić tam, gdzie widać tę iskierkę nadziei, że rodziny dzięki Paczce spróbują zmienić swoją przyszłość - tłumaczy Karolina. A paczki, przygotowywane nawet przez 80 osób, były bogate i mogły w tym pomóc.
Dary pomagali rozwozić gospodarze tegorocznego magazynu: strażacy z OSP CzechowiceMagazyn mieścił się w budynku czechowickiej OSP, a gościnni strażacy pomagali też w przewożeniu paczek. – To dla nas oczywiste, bo zawsze pomagamy ludziom – zaznaczali druhowie: Mateusz Lukasek, Łukasz Skipioł, Patryk Englert i Krystian Pastuszka.
Kolejni darczyńcy układali swoje prezenty w obszernej sali OSP. - Pomysł podsunęła kilka lat temu moja córka. Tłumaczyła, że kupujemy pod choinkę prezenty, które właściwie nie są nam potrzebne, a można wydać te pieniądze z sensem. I już co roku cała rodzina dołącza. Teraz paczkę przygotowuje z nami także koleżanka i jej znajomi, sąsiadka. Pracowałam kiedyś w Czechowicach i zdecydowałyśmy, że tym razem tutaj trafi nasza paczka - mówiła Bożena Pałka z Nidku, która razem z Jolantą Majdą właśnie ustawiła w magazynie lodówkę. W całym stosie prezentów oprócz lodówki były też ubrania, sporo chemii gospodarczej, żywność, słodycze i niespodzianki.
- Warto być darczyńcą! - przekonywały Bożena Pałka i Jolanta Majda z Nidku- Nigdy wcześniej nie angażowałam się w wolontariat, więc pomyślałam, że fajnie byłoby spróbować. Zaskoczyło mnie, jak bardzo niesamowite jest to doświadczenie - podkreślała Andżelika Miszela, wolontariuszka-debiutantka. A Weronika Gaładyk, która przekazywała paczkę złożoną z 40 pudeł, nie zapomni wielkiej radości dzieci i zdumionych obfitością darów ich rodziców.
Inną niespodzianką były odwiedziny św. Mikołaja, w którego postać wcielił się Sebastian Ciastek z Siemianowic Śl. - Działam w Paczce od lat i zawsze to jest wspaniałe uczucie. Chciałem jako wolontariusz odwiedzać rodziny. Wiem, jak ważne jest zwłaszcza dla seniorów to, że ktoś o nich pomyślał - tłumaczył.
- Mnie bardzo podoba się Szlachetna Paczka, bo lubię pomagać, a tutaj dużo się uczę na temat mądrego pomagania. To wymagało czasu i sił, ale było warto! - mówi 17-letni Kacper Wójtowicz, jeden z debiutantów, który na Paczce nie poprzestał i samodzielnie zatroszczył się także o bezdomnych.
Karolina Harazim z wolontariuszami- Marzyła mi się wigilijna wieczerza, ale w czasie pandemii to niemożliwe, więc postanowiłem obdarować ich przynajmniej gorącym barszczem z uszkami, a także ciepłymi czapkami i odzieżą. Założyłem internetową zrzutkę i zbieram pieniądze, a wiele osób zgłasza się, bo chcą coś dać, np. składniki na barszcz. Restauracja „Kalendarium” zaoferowała, że go ugotuje. Dostałem też paczki żywnościowe. Wiem o 24 osobach bezdomnych, a przygotowuję wszystko dla 36 osób, bo potrzebujących może być więcej. Zaopatrzyłem się w termosy, żeby barszcz był naprawdę gorący - wylicza Kacper.
- Jestem dumna, że w naszym zespole mamy takich wolontariuszy - podkreśla Karolina Harazim.