Prawie połowa z 40 mln mieszkańców Kalifornii i duża część powierzchni tego stanu będzie objęta ścisłym lockdownem, w tym zakazem wychodzenia z domu - oznajmił gubernator tego stanu Gavin Newsom. Powodem jest znaczny wzrost liczby przypadkó koronawirusa.
Zgodnie z wydanym przez niego zarządzeniem zamknięta będzie większość firm a ludzie nie będą mogli spotykać się z nikim spoza ich gospodarstwa domowego.
Sklepy detaliczne pozostaną otwarte jednak będą mogły pracować tylko na 20 proc. możliwości. Zamknięte będą bary, salony kosmetyczne i fryzjerskie oraz restauracje działające w pomieszczeniach. Zabronione będzie gromadzenie się większej liczby osób.
Otwarte pozostaną natomiast parki, plaże i inne miejsca o dużej powierzchni na wolnym powietrzu.
Obostrzenia mają obowiązywać przez co najmniej 3 tygodnie lub do czasu gdy sytuacja w szpitalach poprawi się.
Jak tłumaczył Newsom decyzje te są konieczne aby zapobiec załamaniu się systemu szpitalnego, który stoi wobec wciąż zwiększającej się liczby nowych pacjentów.
Pierwszymi obszarami stanu, które obejmą nowe restrykcje poczynając od godz. 23.59 (czasu lokalnego) w nocy z niedzieli na poniedziałek będzie południowa część stanu i ciągnąca się z południa na północ dolina w środkowej części Kalifornii.
Newsom ostrzegł, że pozostałe rejony stanu mogą być nimi objęte w ciągu najbliższych dni. W San Francisco, które znajduje się w północnej części Kalifornii, zaczną obowiązywać restrykcje lokalne, również od północy w niedzielę.
Restrykcje, podobne do tych które obowiązywały w marcu, wprowadzono bowiem od trzech dni z rzędu dzienna liczba zachorowań w całych Stanach Zjednoczonych wzrosła do rekordowego poziomu.
W Kalifornii notowano w ub. tygodniu średnio 18 tys. przypadków koronawirusa dziennie i prawie 100 zgonów. Od początku pandemii w całym stanie zarejestrowano 1,3 mln przypadków zakażeń i prawie 20 tys. zgonów.
To nasilenie pandemii przypisuje się długiemu wolnemu od pracy weekendowi z okazji Święta Dziękczynienia kiedy miliony Amerykanów podróżowało po kraju.