Wiosną, gdy w Polsce wiele osób nie traktowało jeszcze koronawirusa poważnie, w tym kraju zbierał on śmiertelne żniwo i sprawił, że bieda stała się jeszcze bardziej dotkliwa.
Aż 70 proc. wszystkich zakażeń odnotowanych zostało w stolicy Peru, Limie, bowiem tam mieszka prawie połowa populacji całego kraju (ok. 16 mln). A Lima nie jest miejscem łatwym do życia. To teren pustynny, gdzie słońce świeci tylko od stycznia do marca. W miesiącach zimowych jest szaro i zimno, a powietrze jest nasycone wodą (to coś w rodzaju mżawki).
- Trudno cokolwiek uprawiać, więc żywność przywożona jest z gór i dżungli. Mieszkańcy ubogich dzielnic żyją w małych, przylegających do siebie domostwach. Kilka metrów kwadratowych to wszystko, co mają - opowiada Katarzyna Jawor, pochodząca z Myślenic świecka misjonarka archidiecezji krakowskiej, która w Limie spędziła 9,5 roku.
Gdy wróciła do Polski na początku 2020 r. (musiała podjąć tu specjalistyczne leczenie i z powodu pandemii nie mogła z powrotem wylecieć do Peru), każdego dnia dostawała zatrważające informacje od ubogich rodzin z dzielnic slumsów. Epidemia była tam poza wszelką kontrolą. - Szpitale już wcześniej były przepełnione, a w sytuacji, gdy zakażenia obejmowały całe piętra, po prostu je zamykano. Od 16 marca ludzie nie mogli wychodzić z domu (wprowadzono restrykcyjny stan wyjątkowy i godzinę policyjną), pracować jak dotychczas, a to spowodowało, że zaczęło brakować im środków do życia. Co więcej, ogromna większość ludności Peru jest bardzo uboga. Co zarobią (np. handlując na ulicach), od razu wydają na jedzenie, a nie mogąc pracować, nie mają nic - tłumaczy K. Jawor.
Kasia nie mogła patrzeć bezczynnie na ten dramat i postanowiła zorganizować paczki żywnościowe dla mieszkańców Limy. Aby zapewnić pożywienie kilkuosobowej rodzinie na ok. 3 dni, wystarczy zaledwie 30 zł. Do tej pory udało się już przekazać ponad 3 tys. paczek, a obecnie trwa trzecia odsłona akcji, która tym razem, na portalu zrzutka.pl, prowadzona jest pod hasłem "Gwiazdka dla Peru". Na Facebooku, na profilu "Pomoc dla Peru", trwają też licytacje na ten cel. - Chciałabym, by paczki miały teraz świąteczny smak, by były większe, niż do tej pory, gdy zawierały ryż, makaron, cukier, mleko, soczewicę i puszki tuńczyka - mówi misjonarka. W Peru na bożonarodzeniowym stole powinien bowiem pojawić się pieczony w rodzynkach indyk (lub kurczak) oraz paneton (drożdżowa babka z rodzynkami) z ciepłą czekoladą.
Więcej o akcji piszemy w najnowszym Gościu Krakowskim (nr 49 na 6 grudnia).