W zbiorowej świadomości wiernych dzisiejsza patronka przez całe wieki była jedną z najbardziej znanych świętych
W zbiorowej świadomości wiernych dzisiejsza patronka przez całe wieki była jedną z najbardziej znanych świętych. Na Wschodzie zyskała miano Wielkiej Męczennicy, na Zachodzie zaś ilość poddawanych jej wstawiennictwu spraw i profesji trudno zliczyć. A do tego była uważana za najpotężniejszą z Czternastu Świętych Wspomożycieli, do której najskuteczniej było się zwracać z bólem gardła i głowy. Czy jednak taka popularność idzie w parze z wiedzą na jej temat? Zacznijmy od tego, co z dużym prawdopodobieństwem wiemy o św. Katarzynie Aleksandryjskiej, a co w IV wieku – czyli niedługo po jej męczeńskiej śmierci – zanotowali św. Rufin i biskup Euzebiusz z Cezarei Palestyńskiej. Według tych przekazów Katarzyna urodziła się w Aleksandrii, stolicy Egiptu i była bogatą z domu oraz świetnie wykształconą chrześcijanką, która złożyła śluby czystości. Gdy miała około 18 lat wybucha w Rzymskim Imperium ostatnie powszechne prześladowanie uczniów Chrystusa. Z uwagi na swoją społeczną pozycję Katarzyna mogła skutecznie pomagać tym, których ono szczególnie dotyka, a nawet przekonywać do swoich racji osoby ze swojego otoczenia. Być może rzecz zostałaby potraktowana z pewną pobłażliwością, ale akurat w Egipcie prefekt Sozjanus Hierokles bardzo gorliwie wypełniał zapisy edyktu, zmuszając do składania ofiar bóstwom pogańskim i likwidując, a precyzyjniej, burząc kościoły. Nic w tym zresztą zaskakującego, skoro sprawujący rządy nad tą częścią cesarstwa tetrarcha Maksymin Daja – jego bezpośredni zwierzchnik - był fanatycznym wręcz wyznawcą tradycyjnych wierzeń rzymskich, który za punkt honoru postawił sobie ostateczne rozwiązanie kwestii chrześcijan. W tej sytuacji młoda arystokratka z Aleksandrii, stolicy Egiptu, otwarcie krytykująca tę zbrodniczą politykę, została przykładnie ukarana. Początkowo próbowano po prostu zdyskredytować jej poglądy, wykazując ich błędność, ale gdy w dyspucie z filozofami okazała się bieglejsza w sztuce retoryki i znajomości pism od swoich oponentów, de facto sprowadziła na siebie nieuchronny wyrok śmierci. Wyrok tym okrutniejszy, że niektórych ze swoich rozmówców przekonała do swoich racji. W efekcie, jak zanotowano, „smagano [ją] żyłami wołowymi tak, że ciało męczennicy było jedną raną, morzono głodem, łamano jej kości, wreszcie ścięto mieczem”. Wszystko to miało miejsce na początku wieku IV, kiedy jednak dokładnie niepodobna ustalić. Jedno jest jednak pewne - męczeństwo św. Katarzyny musiało być czymś niezwykłym, skoro jej historia przekazywana ustnie dotarła z Aleksandrii w każdy zakątek Kościoła. Co więcej, kolejne pokolenia malarzy i hagiografów utrwalały jej legendę dla potomnych. Dlatego miejsce złożenia jej ciała jest nam znane do dzisiaj pomimo 1700 lat, które dzielą nas od jej męczeńskiej śmierci. Nie jest to jednak Aleksandria, a Góra Synaj, gdzie jej szczątki trafiły, kiedy Arabowie, a po nich Turcy najechali Egipt. Do dziś jest tam klasztor prawosławny i kościół, do którego niezmiennie wciąż przybywają pielgrzymi. Czy przeszkadza im skąpa wiedza, jaką mamy na temat św. Katarzyny Aleksandryjskiej? Nie, bo tym co ich tutaj przyciąga jest wiara – wiara w to, że Bóg daje siłę do tego, by o nim świadczyć w każdym czasie i miejscu. Reszta to kwestie drugorzędne.