Wielu naszym czytelnikom znany z roli jednego z mędrców Orszaku Trzech Króli w 2017 i 2018 roku, dla wielu także - znany prezes spółki "Befaszczot" w Bielsku-Białej, dla jej pracowników - bardziej ojciec niż szef, dla jeszcze większej grupy - szlachetny dobrodziej, który potrafił się dzielić i sercem, i groszem.
O śmierci 67-letnego pana Jana Bierówki poinformował na swoim profilu facebookowym 28 listopada ks. Jacek Pędziwiatr, związany z naszym "Gościem" i radiem "Anioł Beskidów":
"Bardzo proszę o modlitwę o moje zdrowie mam Coronowirusa, jestem w szpitalu. Jan Bierówka. Ten esemes dostałem w piątek 6 listopada o 20:33. Modliłem się, jak umiem. Według mnie Pan Janek powinien był wyzdrowieć. Jednak Wszechmocny był innego zdania. Wczoraj dowiedziałem się, że zmarł" - napisał ks. Jacek Pędziwiatr.
Ks. Jacek przywołał także historię relikwiarzy św. Ojca Pio, z których jeden trafił do parafii św. Jana Chrzciciela w Komorowicach, gdzie Jan Bierówka mieszkał od lat, a drugi do parafii Opatrzności Bożej w Białej, na terenie której znajduje się fabryka szczotek i pędzli "Befaszczot" (będąca od 30 lat zakładem pracy chronionej). Zmarły od lat był jej szefem, choć jak wspomina ks. Pędziwiatr: "To chyba nie jest dobre słowo. Raczej ojcem. Byłem tam kilka razy na jego zaproszenie. Po godzinach pracy opowiadałem pracownikom, w sporej części osobom niepełnosprawnym, o Ziemi Świętej, o świętym Maksymilianie, o Całunie Turyńskim. Miałem wrażenie, że jestem w domu rodzinnym. Nie w fabryce".
Pod tekstem ks. Pędziwiatra pojawił się m.in. wpis pani Patrycji: Nie umiem tego wyrazić jak bardzo mi przykro. Każdemu z nas, których zatrudnił, kiedy było nam ciężko i nikt w nas nie wierzył. On wierzył w ludzi. Każdemu dawał szansę. I drugą i trzecią, bez końca.... Ten zakład będzie dla Ciebie Szefie pomnikiem. Będzie działał tak jak chciałeś i wszystkie zbłąkane duszę znajdą tu ukojenie.
Wspominając historię komorowickiego relikwiarza, ks. Pędziwiatr opowiada: "Byliśmy razem, z całą grupą, na pielgrzymce, która zahaczyła o San Giovanni Rotondo. Tam kupił tę srebrną figurkę ojca Pio, którą potem biegły rzemieślnik zainstalował jako rękojeści relikwiarza".
Pan Jan był m.in. donatorem radia "Anioł Beskidów", ale jego szlachetność, dobroć, niegasnący na twarzy uśmiech znali wszyscy, którzy zwracali się do niego o pomoc, jak i ci, do których pierwszy wyciągał pomocną dłoń. Wspierał mnóstwo dobrych dzieł w mieście, m.in. odnowę cmentarza ewangelickiego, na którym spoczywają założyciele "Befaszczotu".
Doskonale pamiętają go uczestnicy bielskiego Orszaku Trzech Króli. Nie tylko wspomagał materialnie jego organizację, ale i na zaproszenie animatorów orszaku, w 2017 i 2018 roku wcielił się w rolę jednego z mędrców - króla zielonego.
Tak o jego zaangażowaniu w orszak pisaliśmy w Gościu Bielsko-Żywieckim 2/2017:
Król z koronką
- Co roku możemy liczyć na finansowe wsparcie Befaszczotu przy organizacji naszego orszaku - mówi Irena Olma, główna inicjatorka ulicznego kolędowania w Bielsku-Białej. - Kiedy w tym roku odwiedziłam firmę pana Jana po raz kolejny, nieśmiało zaproponowałam mu rolę jednego z Mędrców.
- Moja pierwsza reakcja - nie, nie. To nie dla mnie. Ale po chwili rozmowy doszedłem do wniosku, że to moja powinność - mówi Jan Bierówka. - W minionym roku zyskałem tak wiele Bożych łask prywatnie i dla zakładu, że jestem pewien - nie mogę odmówić udziału w takim hołdzie Jezusowi. Rodzina trochę się ze mnie podśmiewała, że zachciało mi się królewskich godności, ale teraz patrzą już na to inaczej
Jeszcze w styczniu ubiegłego roku wydawało się, że będzie to trudny rok dla zakładu. Jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania.
- To był Rok Miłosierdzia Bożego. Przypomniała mi się jedna z konferencji Romana Kluski i jego wspomnienie o tym, że kiedy był uwięziony, odmawiał Koronkę do Bożego Miłosierdzia. W bardzo krótkim czasie został zwolniony z aresztu i uwolniony od zarzutów. Pomyślałem: trzeba tak samo oddać się miłosierdziu Bożemu. Postanowiłem więc odmawiać koronkę w intencji zakładu. Przez pół roku odmawiałem ją codziennie. Czas mijał i nic się nie zmieniało… Już zaczynałem być trochę zniechęcony. Ale poprosiłem niektórych pracowników, by dołączyli do mojej modlitwy - żeby się odmieniła sytuacja naszego zakładu związana z przetargiem na dostawy. W tym czasie po naszej diecezji peregrynował obraz Jezusa Miłosiernego. Mieszkam w Komorowicach. W niedzielę poprzedzającą peregrynację w naszej parafii przyszła bardzo dobra wiadomość - byłem już pewien: jesteśmy uratowani! Zakład będzie kontynuował dostawy! Dla mnie był to znak Bożego miłosierdzia…
Rola króla wymaga pewnych umiejętności aktorskich. Ale w przypadku Jana Bierówki można być spokojnym! Przed laty studiował techniki żywego słowa u Mieczysława Kotlaryczka - dyrektora Teatru Rapsodycznego - który był także nauczycielem Karola Wojtyły.
TUTAJ znajdziecie pełny tekst.
Pogrzeb śp. Jana Bierówki odbędzie się we wtorek 1 grudnia o 12.00 w Komorowicach.