Przeprowadzimy ponowną weryfikację wniosków z Funduszu Wsparcia Kultury pod kątem ich rzetelności. Nie możemy wykluczyć, że niektórzy nierzetelnie raportowali swoją działalność czy wysokość strat - powiedziała PAP wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Wanda Zwinogrodzka.
W piątek MKiDN podało, że 2064 podmioty otrzymają pomoc finansową w ramach Funduszu Wsparcia Kultury na bieżącą działalność muzyczną, teatralną i taneczną, a także utrzymanie miejsc pracy. Resort opublikował również pełną listę beneficjentów wraz z przyznanymi im kwotami. Obok m.in. teatrów i stowarzyszeń znalazły się na niej znane zespoły muzyczne i popularni aktorzy, co wywołało w internecie dyskusję na temat mechanizmu przyznawania rekompensat.
W niedzielnym komunikacie MKiDN poinformowało, że "w związku z wątpliwościami dotyczącymi rekompensat przyznanych w ramach Funduszu Wsparcia Kultury, minister kultury i dziedzictwa narodowego postanowił wstrzymać realizację wypłat ze środków funduszu i przekazać listę beneficjentów do pilnej ponownej weryfikacji".
"Podjęliśmy decyzję o ponownej weryfikacji wniosków, zwłaszcza pod kątem zarzutów, które się pojawiły w przestrzeni publicznej odnośnie nierzetelności niektórych z nich" - powiedziała PAP wiceminister kultury.
Poinformowała, że weryfikacji będę dokonywać dotychczasowi operatorzy Funduszu, czyli Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny, natomiast ostateczne decyzje podejmie minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu.
Na pytanie, w jaki sposób zostanie przeprowadzona weryfikacja, odpowiedziała, że "generalne na podstawie przyjętych kryteriów, aczkolwiek spróbujemy sprawdzić, czy ktoś np. nie minął się z prawdą w swoim oświadczeniu".
"To jest oczywiście do sprawdzenia tylko do pewnego stopnia, ponieważ nie mamy wglądu w dokumenty księgowe każdego wnioskodawcy. Na tyle, na ile to jest możliwe, postaramy się to zweryfikować. Być może rozszerzymy też zakres działania mechanizmu solidarnościowego, który uzależnia wysokość dotacji od ogólnej kondycji materialnej podmiotu, tak, aby najbogatsi otrzymywali pomoc w niższym procencie poniesionych strat niż najbiedniejsi" - dodała Zwinogrodzka.
Wiceminister kultury oceniła, że "stoimy na gruncie nieporozumień w odbiorze społecznym tej sytuacji". "Fundusz Wsparcia Kultury pomyślany został jako część tarczy antykryzysowej, jako instrument strukturalnego wsparcia branży artystycznej w obliczu grożącego jej bankructwa, a nie jako konkurs najwartościowszych projektów jak to jest w przypadku Programów Ministra. Tym samym wnioski nie były kwalifikowane z uwagi na jakość artystyczną realizowanych przedsięwzięć, ale pod kątem możliwości utrzymania działających podmiotów przy życiu do czasu, gdy będą mogły wznowić normalną aktywność i dalej zarabiać na siebie. W szczególności chodzi o utrzymanie zatrudnienia pracujących tam osób. Dlatego np. zarzuty o wsparcie - powiedzmy - zespołów disco polo uważam za chybione, wynikające z niezrozumienia celów tej operacji" - podkreśliła.
Wskazała, że "od marca, czyli od początku pandemii, branża albo w ogóle nie pracowała albo pracowała w warunkach, które nie pozwalały odrobić strat, raczej je powiększały". "Realizowanie przedsięwzięć artystycznych dla 25 proc. publiczności właściwie z definicji nie może być rentowne, nawet przy 50 proc. widowni co najwyżej można osiągnąć efekt zero" - dodała.
Jak mówiła, "tutaj nie chodziło o to, czy ktoś sobie lepiej czy gorzej radzi artystycznie, tylko o to, żeby zyskał szansę przetrwania w martwym sezonie pandemii, celem zapobieżenia kompletnej zapaści całego sektora". Przypomniała, że inne branże również otrzymywały takie wsparcie, adekwatne do swojej specyfiki, by wspomnieć np. Polski Bon Turystyczny.
Zwinogrodzka oceniła, że kultura znalazła się w szczególnie dramatycznej sytuacji, ponieważ duża część jej pracowników wymknęła się działaniom osłonowym Tarcz antykryzysowych przeznaczonych dla przedsiębiorców. "Gros osób zatrudnionych w tej branży pracuje na podstawie umów zleceń albo umów o dzieło. W dodatku często są to umowy zawierane niesystematycznie, czyli nie można wykazać, że w poprzednich miesiącach takie umowy się miało, a w tym miesiącu się nie ma, ponieważ one bywają bardzo nieregularnie zawierane" - zwróciła uwagę wiceszefowa MKiDN.
Wskazała, że szeregowi pracownicy branży kulturalnej pozostali bez środków do życia. "Firma bywa reprezentowana przez znanego artystę, ale pracuje na to często kilkanaście albo kilkadziesiąt osób, nikomu nieznanych, też posiadających rodziny i osoby te pozostają bez dochodów, niekiedy od marca. Sumy dotacji wydają się gigantyczne, ale trzeba sobie uświadomić, że mają wyżywić całą armię ludzi pozbawionych źródeł utrzymania przez 10 miesięcy - od marca do grudnia. A niewykluczone, że dłużej, bo obecność widzów na koncertach i spektaklach odbudować jest trudno, na pewno trudniej niż klientelę w przypadku bardziej elementarnych potrzeb czy usług, np. fryzjerskich" - podkreśliła.
Przypomniała, że pieniądze z Funduszu Wsparcia Kultury były rozdzielane na podstawie oświadczeń "poszczególnych podmiotów na temat strat, zanotowanych w okresie pandemii, w odniesieniu do przychodów z 2019 roku". "We wniosku trzeba było wskazać sposób zagospodarowania tych pieniędzy zgodnie z zasadą tzw. kosztów kwalifikowalnych. Pieniądze z Funduszu mogą być przeznaczone na koszty organizacji spektakli bądź koncertów, na wynagrodzenia, na koszty materiałów bezpośrednio związanych z działaniami artystycznymi, na wynajem nieruchomości - nie na żadne inne cele czy fanaberie celebryckie, jak niekiedy sugerowano. Wykorzystanie tych środków musi być udokumentowane fakturowo i rozliczone. Czas na rozliczenie jest do 15 stycznia i jeżeli jakaś firma nie zagospodaruje tych dotacji w sposób zadeklarowany we wniosku, to będzie musiała je zwrócić w części bądź nawet w całości. Wg takiej zasady udzielane jest wsparcie antykryzysowe w całej Europie tzn. na podstawie oświadczeń poszkodowanych podmiotów i późniejszego rozliczenia faktur, bo dzięki temu można zapewnić pomoc szybciej, a czas jej uruchomienia bywa decydujący dla przetrwania na rynku" - zaznaczyła wiceminister kultury.
"Wszelako u nas ta zasada najwidoczniej budzi wielki opór, przynajmniej w odniesieniu do artystów i zespołów z nimi współpracujących. I rzeczywiście, nie możemy wykluczyć, że niektórzy nierzetelnie raportowali swoją działalność czy wysokość strat. Zatem w zakresie nam dostępnym teraz będziemy to weryfikować, co niestety opóźni tę pomoc. Postaramy się, by w jak najmniejszym stopniu" - zapewniła Zwinogrodzka.
Resort kultury wyjaśnił, że "rekompensaty za straty spowodowane pandemicznym zamknięciem instytucji i działalności gospodarczej w kulturze obejmują do ok. 40/50 proc. udokumentowanych strat - pomniejszonych o wcześniej otrzymane wsparcie antycovidowe - w okresie od marca do grudnia 2020 r.". "Są to więc rekompensaty za prawie roczne zamrożenie działalności, których celem jest wsparcie ważnego sektora polskiej gospodarki w obliczu bankructwa" - podkreślono.