- Nominacja to misja i odpowiedzialność, ale nadal będę po prostu księdzem Robertem, który pracował w Brazylii, a wcześniej w Polsce - mówi nowy biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej.
Magdalena Dobrzyniak: Ta nominacja to radość, zaskoczenie, nadzieja? Jak Ksiądz Biskup przyjął informację o powrocie do Krakowa w nowej roli, z nową misją?
Bp Robert Chrząszcz: To było niesamowite zaskoczenie. Pojawiło się pytanie: dlaczego ja? W Brazylii pracuję 15 lat, na początku tego roku objąłem tu nową parafię, stanąłem przed nowymi wyzwaniami, miałem nowe plany i w takim momencie przyszła nominacja od Ojca Świętego. Ta propozycja oznacza całkowitą zmianę mojego życia. Całkiem niedawno spakowałem swój dobytek w dwie walizki, by przenieść się do nowej parafii, a teraz znów będę musiał je spakować i wrócić do ojczyzny. Jest więc zaskoczenie, ale jest też radość. Powoli próbuję się w tym wszystkim odnaleźć.
Będzie żal opuszczać Brazylię?
Spędziłem tutaj wiele lat i zapuściłem już korzenie. Moje życie to Brazylia. Na pewno będzie żal opuszczać i kraj, i ludzi. Ale z drugiej strony - taka jest natura misji. Z Polski też wyjeżdżałem z jakimś ludzkim żalem, ale wiedziałem też, że Pan Bóg chce mnie w Brazylii, chce, bym głosił Chrystusa ludziom w kraju, gdzie brakuje kapłanów. No a teraz przychodzi mi wracać. Przyjmuję to jako wolę Boga.
Co z doświadczenia tamtejszego Kościoła i pracy wśród najuboższych może wpłynąć na styl posługiwania w Krakowie?
Nominacja to misja i odpowiedzialność, ale nadal będę po prostu księdzem Robertem, który pracował w Brazylii, a wcześniej w Polsce. Na pewno będę chciał wnieść ducha misyjnego w Kościół krakowski. Nie jest nowością to, co teraz powiem, że misyjność Kościoła jest aktualna wszędzie, nie tylko na misjach. Polska dziś też jest krajem, który potrzebuje Ewangelii i Chrystusa. W Brazylii Kościół jest bardzo blisko ludzi. Chciałbym być biskupem bliskim ludziom, bliskim księżom. To jest w moim sercu. Doświadczenie brazylijskie jest tutaj bardzo ważne. Pan Bóg chce coś przekazać przez fakt, że powołuje mnie z misji do ojczyzny. Ze swojej strony będę się starał robić wszystko, co możliwe, żeby stanąć na wysokości zadania, ufając Bożemu miłosierdziu i opatrzności.
Wychowywał się Ksiądz Biskup pod okiem Matki Bożej Kalwaryjskiej. Jakie znaczenie w życiu kapłańskim Ekscelencji ma Jej obecność? Jakie będzie miała znaczenie w życiu biskupim?
Matka Boża Kalwaryjska towarzyszy mi od lat dziecięcych. Są takie proste znaki, jak ten, że urodziłem się w święto Matki Bożej Różańcowej, byłem wiele lat ministrantem w sanktuarium kalwaryjskim. W mojej pierwszej parafii w Rio Matka Boża Kalwaryjska ma swój ołtarz. To pierwsza parafia w Brazylii, która ma Jej figurkę. Właśnie figurkę, nie obraz. Ona powstała w Kalwarii, w czasach, gdy kustoszem był tam obecny biskup Damian Muskus. Została potem powielona w kilku egzemplarzach i jeden z nich trafił do kościoła św. Łucji, który zdołaliśmy, wraz z parafianami, wybudować. Matka Boża Kalwaryjska czuwa nade mną w formie bardzo delikatnej, ale wciąż doświadczam Jej obecności w moim życiu i Jej zawierzam nową posługę w Krakowie.
Czy myślał już Ksiądz Biskup o swoim zawołaniu? Co chciałby przez nie wyrazić?
Odpowiedź pozytywną na propozycję papieża Franciszka dałem 22 października, we wspomnienie liturgiczne św. Jana Pawła II. Dzień wcześniej pojechałem do sanktuarium maryjnego w Aparecidzie, by na modlitwie, w sercu przed Panem Bogiem i przy Matce Bożej, rozważyć nowe zadania. Kościół pozwala, by zrobić sobie godzinę czytań z dnia poprzedniego i po południu czytałem już w modlitwie brewiarzowej homilię Jana Pawła II z dnia, gdy obejmował Stolicę św. Piotra 22 października 1978 roku. Tam wybrzmiewają słowa, które zawsze mnie dotykały: "Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi". Chciałbym, by one stały się moim biskupim zawołaniem.
Czytaj także: