O roli wdzięczności w odkrywaniu szczęścia w życiu codziennym, o psychologii wdzięczności i teologii wdzięczności, a także o tym, jak to wszystko dobrze praktykować, mówił we Wrocławiu znawca tematu kapucyn o. Piotr Kwiatek.
Spotkanie odbyło się 6 listopada w parafii pw. św. Augustyna we Wrocławiu w ramach kursu małżeńskiego "Zatrzymaj się w biegu".
- Wiecie, że z naukowego punktu widzenia, gdybyście dostali milion złotych w walizce, miałoby to niewielki wpływ na wasz dobrostan, czyli szczęście? Znacznie cenniejsza w tym kontekście okazuje się np. wiedza na temat wdzięczności - rozpoczął swój wykład o. dr Piotr Kwiatek OFMCap.
Jak podkreślił, niektóre tezy, nawet poparte badaniami, mogą się wielu wydać irracjonalne, gdy patrzy się przez pryzmat pragnień współczesnego świata. Zakonnik przywoływał badania autorytetów naukowych przez kilkadziesiąt lat analizujących korelacje pomiędzy szczęściem, wdzięcznością, więziami międzyludzkimi.
Sonja Lyubomirsky, która przez 30 lat prowadziła badania, doszła do tego, że w 50 proc. to czynnik biologiczny wpływa na szczęście i wdzięczność, 10 proc. szczęścia zależy od okoliczności (czyli tego, w jakim mieście mieszkasz, jaką masz sytuację materialną), a z kolei aż 40 proc. zależy od twojej aktywności, czyli praktykowania wdzięczności.
- A więc mamy wybór - czy chcemy na życie narzekać, czy chcemy życie doceniać. To jest moc, którą posiadamy - właśnie te 40 procent. Badania pokazują, że jeśli praktykujemy wdzięczność, wzmacniamy swój dobrostan. Musimy zwalczać tendencję do zamartwiania się. Są ludzie, którzy generują ciągle negatywne myślenie. To nie chodzi o zakładanie różowych okularów, ale z ciemnymi okularami absolutnie nie doświadczysz szczęścia - tłumaczył doktor psychologii.
Zachęcał do ćwiczenia aktów życzliwości, do wybaczania, które jest jednocześnie pojednaniem, do czerpania radości z życia.
- Pamiętajmy, że my, chrześcijanie, nie odrzucamy przyjemności, radosnych emocji i doznań pozytywnych. Często niestety spotykam się z dualizmem, w którym oddziela się chrześcijaństwo od przyjemności - stwierdził o. Kwiatek.
Wyjaśniał, że wdzięczność to nie tylko uczucie czy zachwyt nad czymś pozytywnym, ale to cnota i postawa prospołeczna. Wdzięczność mocno reguluje nasze relacje, bo w nich ona się rozwija. Jeśli okazujemy sobie wdzięczność w małżeństwie, wzmacniamy naszą więź. W tym wszystkim trzeba się nauczyć dawać, ale umieć też przyjąć.
Czy zauważamy dobro w drugim człowieku i komunikujemy to? Ważny element to przekazać mu to, co dobrego w nim zauważyliśmy.
- Doceniajmy dobro, które nas otacza, ale także musimy potrafić to wyrazić. Możesz czuć wdzięczność do żony, ale możesz jej nigdy tego nie powiedzieć. Już 20 lat jestem kapłanem. Do dzisiaj pamiętam, że gdy byłem neoprezbiterem, po Mszy podszedł do mnie starszy ksiądz i szczerze podziękował mi za moją homilię. Wdzięczność pomaga innym wzrastać - opowiadał kapucyn.
Czasem bywa w życiu tak, że człowiek potrzebuje docenienia, nawet jeśli popełnił błędy. Mamy bowiem w społeczeństwie głód emocji pozytywnych. A jeśli nawet przekazujemy komuś krytykę, umiejmy ją opakować z miłością i wdzięcznością. Zastanówmy się, jak często w tygodniu mówimy słowo: „Dziękuję”. Czy dzisiaj przez snem bylibyśmy w stanie napisać 10-15 pozytywnych rzeczy, które wydarzyły się tego dnia?
- Nie potrzebujemy wtedy cudów, sytuacji nadzwyczajnych i prezentów, bo zaczynamy widzieć, że życie zawiera w sobie wielkie błogosławieństwo. Najlepiej przeżywać wdzięczność na wielu płaszczyznach, nie tylko w stosunku do jednej osoby, np. kolegi albo jednej okoliczności, jak wakacje. Nagle widzimy, że w ciągu dnia w codzienności doświadczamy wielu łask - mówił o. Kwiatek.
Wdzięczność wyzbywa nas z egoizmu, bo zauważamy pracę innych osób ze swojego otoczenia. Przyciąga także emocje pozytywne, tak jak narzekanie przyciąga emocje negatywne. Pomaga opanować gniew, wzmacnia poczucie własnej wartości, jest lekarstwem na niską samoocenę. Ludzie wdzięczni chętniej pomagają i motywują kolejne osoby do aktów społecznych.
- Ludzie mogą żyć w dobrobycie, ale nie odczuwać dobrostanu. Wdzięczność wpływa pozytywnie na wiele aspektów. Istnieją badania, które pokazują, że ludzie praktykujący wdzięczność mieli trwalsze relacje miłosne, koleżeńskie, społeczne, zawodowe. Wdzięczność prowadzi do wzmocnienia dobrych elementów osobowości - optymizmu, niekoncentrowaniu się na dobrach materialnych, większej otwartości na duchowość, mniejszego skupienia na sobie. Poza tym ta postawa poprawia zdrowie fizyczne. Mamy więcej energii, witalności, motywacji do ruchu, przywiązujemy mniejszą wagę do bólu - wymieniał prelegent.
W swoim wystąpieniu mówił nie tylko o psychologii wdzięczności, ale także teologii wdzięczności. Już Księga Rodzaju pokazuje, co dzieje się, kiedy przestajemy doceniać swoją sytuację - wchodzimy w grzech. Tak było z Adamem i Ewą. Pan Bóg otoczył ich rajem, był także blisko nich, a mimo to sięgnęli po owoc z drzewa poznania dobra i zła. Przed nieposłuszeństwem pierwszych ludzi nastąpiło niedocenienie przez nich pięknego położenia i wejście w przestrzeń grzechu.
O. Piotr Kwiatek zachęcał, by czytając Biblię, modlić się także psalmami, które zawierają wielki ładunek wdzięczności.
- Te piękne modlitwy pomogą nam uruchomić z Bogiem dialog wdzięczności. Spójrzmy też na Ewangelię i sytuację, kiedy Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych. Tylko jeden z nich przyszedł podziękować. A zobaczmy, jak wiele Chrystus dla nich zrobił. Przecież trędowaci nie tylko cierpieli fizycznie, bo nie było dla nich lekarstwa, ale społeczeństwo spychało ich na margines. Byli kompletnie odrzuceni, bez nadziei. A tylko jeden powrócił, by wyrazić wdzięczność. Bo wdzięczność jest znakiem, że ktoś w doznał uzdrowienia także w życiu duchowym. Możesz doświadczyć łaski, Pan Bóg zabierze od ciebie różne trudności, ale bez wdzięczności nie ma uzdrowienia - podkreślił kapucyn.
Wdzięczność bowiem ma charakter relacyjny, więc prowadzi także do źródła, czyli do Boga. W Nowym Testamencie jeszcze św. Paweł w swoich listach wprost wzywa do wdzięczności, m.in. braci Kolosan czy Efezjan.
Poza tym my, jako katolicy, przeżywamy przecież centrum wiary na Eucharystii, która oznacza nic innego jak dziękczynienie. Tylko czy przychodzimy na liturgię, by wyrazić wdzięczność, czy zawsze mamy w sercu tylko masę próśb?
- Przynośmy na Mszę nasze dziękczynienie, bo to jest piękna przestrzeń do wyrażania wdzięczności. Liturgia nas zaprasza, by Boga uwielbiać zawsze i wszędzie - nawet przy litanii problemów. Wdzięczność jest refleksyjna - to zatrzymanie pociągu naszego życia, żeby rozejrzeć się dookoła i docenić - podsumował o. Piotr Kwiatek.