Historie o tym, jak chrześcijaństwo niesione jest na zupełnie nowe tereny misyjne, zwykle są do siebie podobn
Historie o tym, jak chrześcijaństwo niesione jest na zupełnie nowe tereny misyjne, zwykle są do siebie podobne: mamy zatem misjonarza, który przybywa z Dobrą Nowiną, mamy pierwsze sukcesy ewangelizacyjne, mamy gwałtowną reakcję sprzeciwu części pogańskiej społeczności, w wyniku której misjonarz ponosi śmierć męczeńską, ale jego krew staje się spoiwem nowej wspólnoty Kościoła. Jeżeli z grubsza taki właśnie ciąg przyczynowo-skutkowy jawi nam się jako oczywisty w odniesieniu do ewangelizacji, to tym większym zaskoczeniem może być historia dzisiejszego patrona – św. Frumencjusza. Kto to taki? To Apostoł Etiopii i Ojciec Pokoju - Abba Selama – jak nazywany jest w tym kraju po dziś dzień, choć od jego śmierci minęło około 1700 lat. Większość informacji o życiu tego Greka pochodzącego z Tyru czerpiemy z żywota napisanego przez żyjącego również w czwartym wieku Rufina z Akwilei. Był zatem Frumencjusz uczniem filozofa Meropiusza i zgodnie z ówczesnym zwyczajem towarzyszył swojemu mistrzowi, gdy ten udał się do Indii. Niestety, na skutek przeciwności ich statek zmuszony został do zboczenia z kursu i przybicia do brzegów królestwa Aksum, czyli obecnej Etiopii. Ponieważ ten nagły przystanek nie był uzgodniony z tubylcami, więc skończył się wymordowaniem całej załogi. No może niezupełnie całej, bo z masakry ocalał Frumencjusz. Dlaczego nie zginął? Podobno z uwagi na swoją urodę, która była w cenie na królewskim dworze. Tutaj zaś szybko się okazało, że jest nie tylko urodziwy, ale i wykształcony, co było wtedy w cenie, gdyż władca Aksum planował ekspansję tak militarną, jak i gospodarczą na pobliskie tereny. Tak więc uwięziony Grek stał się cennym współpracownikiem, który w zamian za swoją wiedzę otrzymał najwyższe godności. Został nawet osobistym sekretarzem króla, a gdy ten umarł w tym samym charakterze zatrzymała go na swoim dworze królowa, oddając mu na wychowanie królewskie dzieci. Zaraz, zaraz… a gdzie tutaj ta misja ewangelizacyjna? Otóż najpierw do Aksum musi trafić Dobra Nowina, a ta przybywa nie wraz z Frumencjuszem, który był poganinem, tylko z syryjskimi kupcami, którym pozwolono założyć w stolicy swoje przedstawicielstwo. Frumencjusz, jako sekretarz, miał z nimi stały kontakt, a ponieważ podzielał też z nimi wspólny język i całe tzw. kulturowe zaplecze, więc przyjęcie nauki o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, w jego przypadku okazało się proste. Po tym jak sam przyjął chrzest, zaczął także za zgodą królowej uczyć w tym duchu następcę tronu. Nic więc dziwnego, że kiedy jego wychowanek, Ezana, został koronowany na króla, jedną z jego najważniejszych decyzji okazało się przyjęcie chrztu wraz z całym królewskim dworem. Był rok mniej więcej 333, kiedy Aksum, to jest Etiopia stała się drugim państwem na świecie, które przyjęło chrześcijaństwo. Pierwszym 30 lat wcześniej była Armenia, a Cesarstwo Rzymskie zdecyduje się na ten krok dopiero za lat 60. A co stało się wtedy z samym Frumencjuszem? Odzyskał oficjalnie wolność, jednak nie wrócił do rodzinnego Tyru. Udał się za to na jakiś czas do Egiptu, do Aleksandrii, gdzie z rąk św. Atanazego przyjął sakrę biskupią, by odtąd w jedności z Kościołem budować wspólnotę wierzących w Aksum. Co prawda historyczna zawierucha i teologiczne spory rzuciły na tę jedność cień, ale dzieło Frumencjusza nie zostało zapomniane. Pod koniec XVI wieku został wpisany do Martyrologium Rzymskiego i od tego czasu doznaje czci jako święty.