Według polityk lewicowej partii Podemos, koalicjanta socjalistów w rządzie premiera Pedra Sancheza, prace nad zmianą ustawy z 2015 r. "już ruszyły" i mają służyć "realizacji prawa każdej kobiety do decydowania o swoim ciele".
Przeczytaj też:
Z informacji przekazanych przez minister deputowanym wynika, że po nowelizacji prawa aborcyjnego decyzję o przerwaniu ciąży nastolatka, która nie ukończyła 18. roku życia, miałaby podejmować samodzielnie, bez wymaganej zgody rodziców.
Oceniając szanse na nowelizację ustawy o aborcji, media wskazują, że choć lewicowe i liberalne ugrupowania mają nieznaczną większość w hiszpańskim parlamencie, to wynik ewentualnego głosowania jest niepewny z uwagi na animozje panujące między rządem Sancheza a ugrupowaniami katalońskich separatystów.
W Hiszpanii od 2010 r. przepisy pozwalają na przerywanie ciąży na życzenie kobiety w pierwszych 14 tygodniach. W 2015 r. wprowadzono do ustawy zapis, że nieletnie muszą mieć zgodę swoich rodziców na przeprowadzenie aborcji.
Komentatorzy radia Cope oraz dziennika "La Razon" twierdzą, że środowa deklaracja minister Montero może być próbą "odwrócenia uwagi" i formą "tematu zastępczego" wobec skierowania do Sądu Najwyższego wniosku o postawienie w stan oskarżenia jej męża, wicepremiera w rządzie Sancheza - Pablo Iglesiasa.
Wniosek złożony w środę przez Krajowy Sąd Karny i Administracyjny w Madrycie ma związek z podejrzeniami, że Iglesias wszedł w posiadanie skradzionego w 2015 r. telefonu komórkowego Diny Bousselham, jednej z byłych działaczek kierowanej przez niego partii Podemos, obecnie dziennikarki.
Z policyjnego śledztwa wynika, że przez co najmniej półtora roku Iglesias posiadał skradziony telefon, nie informując poszkodowanej o tym fakcie. Wśród stawianych mu przez sąd w Madrycie zarzutów jest m.in. składanie nieprawdziwych informacji przed organami ścigania oraz celowe uszkodzenie danych znajdujących się w pamięci skradzionego współpracowniczce telefonu, potencjalnie szkodliwych dla Iglesiasa i jego ugrupowania.