"Kościół, który kocham, potrzebuje jak najmniej płomiennych oświadczeń, dokumentów i deklaracji, a jak najwięcej ludzi żyjących Ewangelią, ufnych w Bożą miłość, miłujących prostotę i pokorę, zdolnych wybaczać i o wybaczenie prosić" - pisze na uroczystość św. Franciszka z Asyżu biskup franciszkanin.
Biskup Damian Muskus OFM zauważa, że św. Franciszek z Asyżu zapisał się w historii świata, bo "nad życie umiłował Panią Biedę", a swoją pokorą i pragnieniem "bycia mniejszym" przemieniał świat.
"W pokornym Franciszku Najwyższy upatrzył sobie narzędzie do odbudowy Kościoła w niespokojnych czasach. Franciszek, posłuszny wołaniu Pana, nie rozpoczął jednak, jak wielu samozwańczych reformatorów, od głośnego buntu przeciwko panującemu porządkowi, nie powstał przeciwko Kościołowi i jego pasterzom" - podkreśla na swoim profilu facebookowym krakowski biskup pomocniczy. Jak dodaje, by odnowić Kościół, asyski Biedaczyna postanowił swoje życie uczynić zaczynem odnowy. "Ten, który postanowił być najmniejszy ze wszystkich, stał się nadzieją dla Kościoła w czasach zamętu, bo zapragnął uczynić swoje życie żywą Ewangelią" - zaznacza bp Muskus.
Według niego, św. Franciszek z Asyżu wciąż przypomina, że "w Bożej logice to, co w ludzkich oczach jest słabe i małe, ma wielką wartość w niebie".
"Warto przyjąć styl życia Franciszka za swój. Pokora może więcej" - zachęca hierarcha.
Przypomina ponadto słowa Benedykta XVI, który na swojej ostatniej audiencji generalnej powiedział: "Wiedziałem zawsze, że łódź Kościoła nie jest moja, nie jest nasza, lecz Jego".
"Te słowa warto dla przypomnienia umieścić nie tylko w kancelariach parafialnych, kuriach biskupich, a nawet dykasteriach watykańskich, ale wszędzie tam, gdzie spotykają się, żyją, tworzą i modlą się uczniowie Jezusa" - uważa krakowski biskup pomocniczy.
"Ile razy, przekonani o własnych racjach, ludzie odrzucają inaczej myślących, inaczej modlących się, wyrażających swą wiarę na inny sposób? Podziały w Kościele, jeszcze bardziej wyostrzone w czasie pandemii, są efektem tego, że często zapomina się o podstawowej prawdzie: Kościół nie jest moją własnością, nie jestem w nim panem. Pan jest jeden" - dodaje.
Jego zdaniem, Kościół będzie trwał i rozwijał się zgodnie z pragnieniem jego Założyciela, gdy "wszyscy wierzący, duchowni i świeccy, zrozumieją, że ich rolą jest kochać i służyć, a nie zabiegać o zdobycie aktu własności Kościoła". "»Mój Kościół« mogę mówić tylko wówczas, gdy chcę go przytulić w geście miłości i oddania, nigdy zaś, gdy chcę go zawłaszczyć dla siebie i manifestować w nim swoją władzę" - napomina.
"Kościół, który kocham, potrzebuje jak najmniej płomiennych oświadczeń, dokumentów i deklaracji, a jak najwięcej ludzi żyjących Ewangelią, ufnych w Bożą miłość, miłujących prostotę i pokorę, zdolnych wybaczać i o wybaczenie prosić" - stwierdza bp Muskus i podkreśla, że do rozwoju i odnowy Kościół potrzebuje "tych, którzy rozpoznają Jezusa w odrzuconych i wzgardzonych, którym obce jest pragnienie znaczenia i władzy, którzy mniej pouczają, a więcej kochają".