Z okazji urodzin „Gościa Niedzielnego” (9 września 1923 r. ukazał się pierwszy numer GN) przypominamy kultową serię felietonów. Przed wojną to właśnie od tych tekstów wielu czytelników rozpoczynało lekturę naszego tygodnika.
Gawędy Stacha Kropiciela ukazywały się na łamach „Gościa Niedzielnego” w latach 1924–1973. Pisane po śląsku, pełne humoru i trafnych spostrzeżeń teksty były efektem wędrówek po Górnym Śląsku i obserwacji pozytywnych i negatywnych zjawisk. Tak przynajmniej zapewniał autor felietonów, 70-letni emerytowany górnik, który wyrusza z domu, żeby mieć o czym opowiadać czytelnikom: „Przyznom się, że nierod z zapieca wyłaża, bo na dwór to ani psa nie wygnać, a jeźli chca gawędy pisać, musza znowu wziąć nogi na ramie i iść, i przypatrywać się, jak dzisiej ludzie żyją, co robią, jak się bawią, abym mógł potem wyrżnąć gawędę i napisać tak, żeby się moja pisanina trzymała ładu i składu”.
Pierwszy tekst z tej serii ukazał w numerze na 17 lutego 1924 roku, czyli zaledwie kilka miesięcy od powstania „Gościa”.
Więcej o początkach „Gościa Niedzielnego” przeczytacie tutaj
Tak witał się Kropiciel z czytelnikami:
„Ale kiedych sie dowiedzioł, że na polskim Górnym Śląsku wychodzi »Gość Niedzielny«, jakosikej gazetka, która sie zajmuje sprawami religijnemi, to już byłem udobruchany i jak widzicie ciosom pierwszą gawęda aż Bogu miło. Nie idzie mi to jeszcze od ręki, bo przyznom sie, żech już downo przestoł pisać i bardzo niesporo mi to jakosik z miejsca idzie. Ale skoro sie jeno rozmachom, to myśla, że tam jeszcze byda piórem robił, niby cepem w stodole”.
Poznaj instagramowy profil retrogosc
„Piórem, niby cepem w stodole” – te słowa trafnie określają charakter tekstów, jakie trafiały na łamy przez blisko pół wieku. I jeszcze słowo na temat języka. Tak przedstawił się w 1924 r. autor:
„Nie byda sie tam wysiloł pisać, jak to padajom językiem literackim (jakby to kto językiem pisać umioł — jo już nie, bo pisza piórem), ale też nie byda naszego górnośląskiego języka naciągoł i koślawił, jeno tak byda pisoł, jak gawędza, bo za to ręczy dawne pochodzenie moje z dziada i pradziada jako gawędziarz, o czem wszystkim donoszę, przedstawiając im się jako życzliwy sługa Stach Kropiciel”.
Ps.
Chyba należy jeszcze coś zdradzić... Stach Kropiciel to pseudonim stworzony przez ks. Józefa Gawlinę (redaktora GN w latach 1924-26, późniejszego arcybiskupa i biskupa polowego Wojska Polskiego). To ks. Gawlina był pierwszym Kropicielem. A po nim felietonowy kostium emerytowanego włóczykija zakładali kolejni śląscy księża.
Na następnych stronach przeczytacie dwie gawędy Stacha Kropiciela: pierwszą gawędę z 1924 r. oraz tekst opisujący to, co działo się w Niemczech w 1935 r.
Do kolejnych felietonów Stacha Kropiciela będziemy wracać w specjalnym serwisie retro.gosc.pl